poniedziałek, lipca 11, 2005

STRASZNY SEN

obudzilam sie w nocy ...
otworzylam oczy ... a jeszcze chwile przed ich otwarciem, bylam pewna ze jestem smiertelnie chora i ze zostalo mi pare dni zycia .... ze bede umiarala w okropnych bolach, oslepla i zdretwiala .... zlana potem ...
w tym snie - ktory byl wyjatkowo realny - siedzialam z moja matka i ona mowila : sylwia ..... czasami jestes straszna ..... ale za chwile juz wcale cie nie bedzie .... -
I ja mialam swiadomosc tego, ze mnie nie bedzie ... I myslalam : co jest potem .... grob? I ten grob mnie przerazal .... i myslalam sobie - przerazona bardziej niz kiedykolwiek na jawie : musze robic tylko dobre rzeczy przez te moje ostatnie dni .... A moze to jest raczej tak, ze naprawde pofrune ..... jak mowil zawsze Wujcio ..... ze wcale nie bede gnila ...
Perspektywa smierci .... przezywanie wlasnej smierci .... I to wszystko, co chcialam powiedziec ludziom, Ilonie zeby pofarbowala wlosy na ciemny braz, kiedy mnie juz nie bedzie .... innym dziewczynom zeby sprobowaly wydac cos, co napisalam .... I ten smutek i strach ...
-Chcialam sie nie bac zycia ..... a teraz tak strasznie sie boje .... Po cholere zawsze powtarzalam, ze chce umrzec i miec jakas straszna chorobe, teraz ja mam .... - I caly czas zastanawialam sie, KTO mnie zarazil ...... ?
-Jesli chcesz pozyc choc troche, troche dluzej musisz kogos kochac .... - powiedziala moja wizjonerska matka. A ja szlam wtedy do szpitala do Johna, ktory byl zdrowy ... ( ufff) ... i pomyslalam sobie : moze ja juz kogos kocham .... hm?
Ale mialam coraz mniej czasu na wszystko w tym snie ....
Snilam, ze umieram ... i obudzilam sie z ulga ... troche jakbym przezyla wypadek samochodowy.
We snie pojawil sie niebieski rower - urodzinowy prezent .... i basen .... ktos wrzucil rower do basenu ... i solenizant mial go sobie wyciagnac, solenizant byl mlody i piekny. Byl przeciwienstwem smierci. Zaczelismy wloczyc sie razem i powiedzialam mu, co ze mna jest, a on mnie objal ..... troskliwie ale wiedzialam rownoczesnie, ze juz nigdy do nikogo nie bede mogla sie dotknac ....... I to zabolalo. Ale najmocniejszy byl STRACH.
STRACH W OBLICZU SMIERCI.
Obudzilam sie o 3:00 ... z ulga zamknelam oczy nie na wieki ....... dziekuje, ze to nieprawda ! Dziekuje za nieprawde we snie .... Ufffffffffff
Wiem, jak to jest ...
Tej samej nocy John snil ze lata ... i ze ja tez latam i ze protestuje przeciwko wojnie i ze dostalam jakas pokojowa nagrode .... ktora pokazywalam dumnie.
Latac .... i umierac ...... well

Brak komentarzy: