poniedziałek, sierpnia 28, 2006


w tle John, Szymon, Marek Posted by Picasa

telefon z Jumi ..... Posted by Picasa

a na poczatek rajdu 4x4 trupia czaszka !!! Posted by Picasa

wielka wielka opona ..... Posted by Picasa

Driver and the Girl Posted by Picasa

najwspanialsze Posted by Picasa

obserwator  Posted by Picasa

obserwatorzy wyscigu Posted by Picasa

Szymon, Marek, John Posted by Picasa

jak moja Frontera Posted by Picasa

yellow river Posted by Picasa

Oh Yeah .... Posted by Picasa

jedno z moich ulubionych Posted by Picasa

tylko piach ... Posted by Picasa

red car red car where have you been .... Posted by Picasa

kadr filmowo pustynny Posted by Picasa

amfibia ...? Posted by Picasa

lepsze niz Konie w Galopie Posted by Picasa

27 tuz za startem Posted by Picasa

prawie jak w Kosowie Posted by Picasa

4X4 Posted by Picasa

Rajd 26.08.2006 Posted by Picasa

piątek, sierpnia 25, 2006

I like it

Wczoraj biegalismy z Johnem i Tungusem.
Bieganie jest medytacyjne.
Sloiki z ogorkami czekaja na zime i przy zalozeniu ze cokolwiek zakladam - to zjem je razem z Johnem.

Biegamy i gramy w banbingtona i gadamy gadamy godzinami o polityce: o wywiadach ze Zbigniewem Brzezinskim, doracda prezydenta Cartera.
O tym, ze nazywanie wrogow terrorystami to specyficzna manipulacja jezykowa, stosowana juz w czasach komunizmu, kiedy kazdego obywatela, ktory stal w opozycji nazywano wrogiem ustroju.
Rozmawiamy o tym, ze nazywanie wrogow ..... bandytami, jest demagogiczne, ze to slogan nad slogany.
I o lobby Zydowskim w USA .... i o Hezbollahu, ktory jest czescia Libanskiega rzadu .... i o moscie Golden Gate, gdzie Amerykanie tak chetnie popelniaja samobojstwa .... I o stabilizacji rozmawiamy .... I o przyszlosci tez :)

Podoba mi sie ...

wtorek, sierpnia 22, 2006

Pytanie o OGORKI KISZONE ........

no nie jest i to fakt nad faktami
w zwiazku, pomijajac ze obowiazkow to mi specjalnie nie przybylo .... trzeba caly czas kontrolowac humory potwory ....
wracac do domu zawsze do kogos
zawsze z kims siedziec przy stole
zawsze z kims planowac przyszlosc, ktorej wcale a wcale nie jest sie pewnym
no i znosic humory ...
mozna oczywiscie spojrzec na to z drugiej strony: wracasz do domu wypelnionego miloscia i goracym obiadem i do domu posprzatanego .... i jest pieknie ze hau hau!
ja ostatniej nocy np. spalam z Tungusem w malym pokoju ( chociaz mam go juz nie wpuszczac do lozka bo jest pozniej oaza agresji ..... bleh .... jest to fakt).
W moim zwiazku caly czas musze uwazac i sie starac .... bo John jest tutaj nie u siebie, nie czuje sie jak w domu do konca, nie ma tu przyjaciol i nie ma z kim pogadac.
Moze oczywiscie pogadac ze mna .... ale komu sie chce gadac dzien w dzien z ta sama osoba ( nawet jesli o roznych rzeczach ) .
Teraz np. John choc jest w domu nie pisze do mnie ani slowa. Twierdzi ze mialam zly humor ostatniej nocy ( pewnie mialam, miewam zle humory ) ...
najwazniejsze w moim dzisiaj bedzie: robic ogorki kiszone z Mama Luka. Jade po Nia prosto po pracy. Pytanie brzmi ? - czy zima zjem te ogorki z Johnem Gillis ?
To bardzo dobre pytanie.
Bo John oczywiscie kocha mnie n a d z y c i e. Moze wystarczyloby gdyby tylko mnie kochal.
I tak to jest, kochani. Sylla wychodzi z glupiej skory zeby wszystko gralo jak na zwiazek przystalo .... ale moze jej sie nie udac, prawda ?
Moze jej sie znudzic starac i cwierkac i slodyczyc ... i moze odciac komus glowe !

czwartek, sierpnia 03, 2006

MNISIEGO ZYCIA KONIEC

Wychodzi na to, ze koniec z mnisim zyciem Sylwi P.
To zapewne powod do radosci .... i winnam odspiewac Ode do Radosci .
I ciesze sie, ze przybywa jutro John. Z odleglej Ameryki do odleglej polskiej krainy.
Mnisie zycie mi odpowiada. Coraz wieksza mam pewnosc, ze moglabym zaszyc sie na odludziu. Wsrod drzew i zwierzat, ksiazek i kartek papieru do zapisania. Wsrod sera, jak w Tyncu i chleba, cobym sie go piec nauczyla. Z Tungusem i z Johnem i z wizytami ludzi od czasu do czasu.
Lubie mieszkac sama. Szczegolnie lubie mieszkac sama na Zgierskiej. W moim dawnym domu. Tu spi mi sie najlepiej, najdluzej i tu najmniej chce mi sie wstawac rano.
Moj stary pokoj nic sie nie zmienil jest tylko brudniejszy.
Uwielbiam to miejsce.
Wczoraj zadzwonilam do macka Berdysza. Okazalo sie, ze znow stracil dom i mieszka na polach .... z psem i bratem. Zmartwilam sie , pojechalam, chcialam ratowac .... i wtedy okazalo sie, ze jemu potrzebny jest chleb i pasztet i ze w zasadzie wcale ratunku mojego nie chce. Bo moj ratunek wiazalby sie z wyrzeczeniem wolnosci. Musialby pracowac i nie pic ..... ( moglam zalatwic mu malowanie chaty kolezanki .....).
Eh .... Najwazniejsze , ze Berdysz zdrowy ( ponoc wysiadly mu tylne lapy).
Usiadlam sobie z Mackiem i jego bratem ( brat lezal) pod krzakami na polach, zapalilam .... i tyle.
Ludzi na sile sie nie ratuje.
Moja przyjaciolka Juli bardzo odzyla po wizycie u mnie niedzielnej, kiedy to uswiadomila sobie, ze zly maz moze jej zaszkodzic, ale dzieci jej nie odbierze. Wyjechala z nadzieja. Nadzieja jest wazna.
W razie czego - powiedzialam jej - przybywasz do pabianic z dzieciakami i mieszkamy razem, jakos sobie poradzimy.
Staram sie dystansowac do ludzi .... bo mam taki klimat : do niektorych sie zblizam i czuje sie odrzucona. Nie chodzi o partnerow, chodzi o przyjaciol.
A dostac kopa w oko od przyjaciela to zawsze oslepia :)
Sie oslepic nie dam.
Skupie sie teraz na Johnicy Ukochanicy. To Moj Czlowiek.
Zapomnialam juz jak milo jest z kims mieszkac, czas sobie przypomniec.
Umalowalam sobie na fioletowo kredka oko i .... wygladam bardziej cywilizowanie.
John przybywa ...
Wczoraj smielam sie, powiedzialam: - Przybywasz by zrujnowac mi zycie .... hehehheeh - A on na to : - Ty juz moje zrujnowalas ...... - hehehehehhehehehehhehe