poniedziałek, sierpnia 30, 2010

Wszystko, co kocham




























Mother Revolution ;)

Wypad do Polski byl zbawczy dla wszystkiego - dla mnie, dla naszego zwiazku, byl cudny dla Ady ktora bawila sie z dziecmi na podworku, bywala w lunaparku i zoo i swietnie dogadywala sie z babcia.
Dla mnie ...... jak juz pisalam, bo cofnelam sie w czasie o dobre 6 lat. Na zgierskiej jest chyba takie miejsce, gdzie czlowiek przechodzi przez brame czasu ....a moze w kazdym domu rodzinnym jest takie miejsce, nie wiem..... Ale jak nic na Zgierze jest MOC.
Utulilam sie w tej mocy i w cieplych spojrzeniach ludzi i w zainteresowanych spojrzeniach mezczyzn ....... Czulam sie jak gwiazda, jakbym nie stapala po ziemi ale unosila sie nad nia, jakbym mogla w kazdej chwil zejsc z dachu i chodzic po chmurach. To taki spacer w chumrach byl dla mnie, te wakacje ........I swiadomosc, ze trzeba czerpac z tych chwil, bo nigdy nie wroca ........ i strach lekki z tym zwiazany .... tu zprzed wyjazdem.
Na Kaszubach dzikosc lasu sprzegla sie z dzikoscia w moim sercu ..... i uniosla mnie w krainy niezwykle ..... za mgly Avalonu, gdzie stare kaplanki ,starych bogow gotuja zupy .......z grzybow i tego co da im las ......
Moja Ilona ..... Moja cudowna boska istota przy boku i inni bardzo fajni ludzi ...... i radosne gotowanie i wysiadywanie do rana i wysypianie sie do wieczora i kajakowanie i plywanie po dzikich jeziorach i ten klimat odwiecznej puszczy i wszystkiego, co tak gwaltownie zabrane mi - nagle oddane zostalo !
Bogowie!
Nie myslalam, ze mozna podrozowac w czasie ........ nie myslalam, ze mozna sie tak zapomniec, ze mozna byc tak szczesliwym.
Tak to juz jest z kobietami stworzonymi do wolnosci, do indianskiego bytowania - gdy wiaza sie w rodziny gdy zakladaja stadla, gdy pielegnuja swoje mlode .........
Po powrocie wiem na pewno, ze nie moglabym i nie chciala miec wiecej dzieci. Ze porazilo mnie posiadanie jednego .... i wiem, wiem, wiem ze cos za cos, ze momenty szczescia , ze poczucie kobiecego spelnienia, ze zwiazek matka - corka .... I ciesze sie, ze uczestnicze w tym, ale ..... przejsc znow przez Bramy Avalonu, powrot za mgly mlodosci .... TO BYLO WIELKIE WIELKIE WIELKIE COS. I to wlasnie mnie sie udalo ........ na Kaszubach, na Zgierskiej, w towarzystwie ludzi....
A bylo ich wokol mnie TAK wielu, zupelnie jak dawniej, zupelnie jakby czas stanal ......... rozplywalam sie w byciu z ludzmi .... rozplywalam sie z Marcinem na karuzeli MLOT, na ktorej moze odpasc glowa w lodzkim lunaparku .... Rozplywalam sie nad malpka i zyrafa w zoo .......
Ludzie nadal mnie tam kochaja ........ nadal znaja i chca widziec, nadal .......I dziekuje za to BOGOM bo znam ju zswoje miejsce i moje miejsce jest TAM.
Tym bardziej ze bedac tu NIC tak naprawde nie dostaje w zamian.
Powrot okazal sie slodki, jak to tylko powroty slodkie byc moga. Duzo milosci, przytulania, czasu razem. John wzial tydzien urlopu po moim powrocie. W czasie pobytu w PL malo mielismy kontaktu ale mysle ze tak bylo lepiej. Drazniloby go ze ja caly czas wychodze ..... a takie tam jest moje zycie. Inne.
W Bray pogoda rekompensuje mi smutek irlandzkiego powrotu.
Ostatnie wakacje byly jednymi z najpiekniejszych w moim zyciu. Byly wakacjami 20 letniej dziewczyny w Mirowskim zamku na koncu swiata i stad moj ZACHWYT.
I o tym wlasnie chialam opowiedziec (...)
-z mejla do Juli