poniedziałek, listopada 14, 2016

"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"

"Jaki powinien być przyjaciel, Ada?"
"Powinien być dla mnie miły ...." - odpowiedziała Ada.
Rozmowa o przyjaźni odbywała się na naszej przechadzce, chodzimy teraz " dla zdrowia" 4 km dziennie. Takie spacery sprzyjają refleksji i rozmowie, sprzyjają też budowaniu więzi. Bo w Adzie pragnę mieć nie tylko córkę ale i Przyjaciółkę.

"To kto jest teraz Twoją najlepszą przyjaciółką, możesz wymienić kilka osób?" - zapytała.
"Gocha, znamy się już 33 lata i Marcin Kaczor i .... Ramięga, choć tak rzadko się widujemy".
"A M2, wypadła już z listy?"
"Hm .... czy wypadła już z " listy" .... nie wiem, to nie takie proste Ada ... to nie takie proste się od kogoś odzwyczaić ....".

Gdybym na przestrzeni lat miała zastanowić się nad utraconymi przyjaźniami, to i tak moja statystyka wypada bardzo dobrze. Wśród naprawdę dużej ilości ludzi, których znam, pomijając przyjaźnie, które rozmyły się i rozeszły ze względu na czas i odległość, to ... straciłam w życiu troje przyjaciół.

Najpierw M. Znałyśmy się od piaskownicy. M była taka piękna i słodka. Razem bawiłyśmy się na podwórku, wyjeżdżałyśmy "w drogę" jej kolorowym małym fiatem, a potem żółtym fordem. Nie liczyło się nic i miałyśmy być najbliższe sobie na zawsze.
Obietnice przyjaciółek z dzieciństwa. Myślę, że rozdzielił nas jej mąż i jego "zasady" a  raczej brak zasad. Miałam wtedy 26 lat a M 25.

Kolejna przyjacielska masakra była z I. Ale udało nam się z tej masakry podnieść. I teraz jest dużo lepiej, jest serdeczniej, ciepło.
Trzyletnia utrata I bolała, jak utrata najbliższego kochanka.

Ostatnia sytuacja z zachwianiem wiary w przyjaźń, to M. M2.

Nie było mnie dla niej, kiedy rozstała się z chłopakiem. Tzn byłam ale niewystarczająco.
A kiedy zmarła siostra Johna .... M2 nie zadzwoniła. Nie przyszła. Nie napisała.
I teraz kiedy siedzę i naprawdę się zastanawiam, co z nią? Jak się czuje, czy jakoś się trzyma? I kiedy już nawet sięgam po telefon, żeby się nie zastanawiać, ale zapytać, to paraliżuje mnie, że ona nie zadzwoniła, nie napisała, nie przyszła. Wtedy.
Bo jeśli nie przyszła WTEDY, to wartość naszej relacji .... jest żadna. Bo gdybym ja usłyszała, czego jej nie życzę, że u niej .... dramat, to bym tam pewnie pobiegła ( obym jednak nie musiała).

Wchodząc w relacje nigdy nie wiemy .... Gadając o przyjaźni nigdy nie wiemy.
Myślę, że takie rzeczy się czuje. Że od pierwszej chwili można to czuć.

Myślę, że jeśli Ada zapyta mnie o wartość przyjaźni, to powiem jej, żeby wsłuchała się w siebie, a nie w wielkie słowa, które usłyszy. Nie w zapewnienia o siostrzanym oddaniu. Żeby zastanowiła się, czy ufa, czy naprawdę ufa tej osobie.
Bo prawdziwe zaufanie to fundament przyjaźni, która ma przetrwać.
Zaufanie i poczucie otwartych drzwi, zawsze otwartych.