wtorek, grudnia 31, 2019

Pożegnanie i Powitanie czyli ostatni dzień roku



Na każdego Sylwestra przygotowuję playlistę,
Muzyka na sylwestra ma być skoczna i radosna, ja jednak nigdy nie przestrzegam tej zasady – przygotowuję listę z dużym uwzględnieniem mojego nastroju, z uważnością na nutę wewnętrzną, nie na mody. 

W tym roku, żegnając stary rok, jestem w nastroju białorusko -ukraińsko-leśnym.
Białoruskim, bo dopiero wróciłam z Puszczy, którą dzielimy z Białorusią. Moja rodzina ma też białoruską historię, stryj Piotr Siergijewicz artysta malarz w szkole Ruszczyca w Wilnie, oddał swoje serce Białorusi i za Białorusina się uważał. 

Przy organizowaniu jego wystawy, powstał nawet na tej płaszczyźnie konflikt, bo moja ciocia Marysia twierdziła, że Piotr Siergijewicz był Polakiem.
Siergijewicz to nazwisko panieńskie mojej ukochanej babci Wandy z Siergijewiczów, później Dowgird. Dowgird to nazwisko litewskie. Cały czas jesteśmy więc na pięknym wschodzie. 

Kocham Wschód.
Na Wschodzie jest dużo prawdy i serdeczności, nawet na Podlasiu, jest jej więcej. 

Nie będę pisać jednak o tym, bo żegnam 2019. 

To był podarowany rok, bo choć o tym nie pamiętamy, każdy rok jest podarowany. Każdy dzień, każda sekunda, każde przebudzenie. Każda wspólna radość, a nawet każda wspólna awantura.
I za to jestem wdzięczna. W Nowym 2020 życzę sobie i Wam moi Bracia i moje Siostry ukochane –
wiary w siebie, zdrowia dla Was i Waszych bliskich i żebyście w lesie dostrzegali nie tylko drzewa, ale i duchy tych drzew.
Przede wszystkim jednak życzę Wam i sobie, żeby Los był dla Was łaskawy, by zręcznie ważył Wasze losy. Z Miłością.
Życzę Wam - nie spełnienia marzeń, ale żebyście chcieli mniej.
Żeby mniej Wam wystarczało. Bo wyjść do lasu trzymając się z ręce, z córką, mężem, żoną, przyjaciółką, ze smyczą i psem - to jest bardzo dużo.
Wystarczy obiad przy stole z kimś, kto jest dla nas światem.
Tego Wam życzę w 2020 i zawsze.

środa, grudnia 18, 2019

„Christmasowym sweter ....”

„Co możesz zrobić ze swoimi dziećmi - zjedz z nimi obiad!” Czy my naprawdę zapomnieliśmy o podstawowych rzeczach? 
Czy artykuły na fejsie maja nam o tym przypominać? 
Widać tak, tylko że jak już się o czymś zapomni, to trudno to sobie ponownie przypomnieć. Jak się przestanie być dzieckiem, to nie można na powrót znów nim się stać. Niewinności nie da się odzyskać i ludzkości niczego już nie da się przypomnieć. 
Czy nasza babka nie wiedziała że obiad je się razem? To była oczywista oczywistość. 
Na drogę regresu cywilizacyjnego, który pewnie jako jedyny mógłby ocalić nasza planetę, wprowadzić mógłby nas najazd barbarzyńców, którzy żyją dużo prościej niż my: nie używają tyle sprzętów, tylu samochodów, benzyny, elektryczności i wody. Może więc okazać się, że nasz największy strach przed dominacja innej nad nami kultury, mógłby przynieść nam ocalenie.
Bo ludzie się już nie cofną, nie zamkną manufaktur i centrów handlowych. Nie zrezygnują z samochodów i eksploatacji.
Nie zrezygnują z niczego,  co posiadają.
Są domy, w których świadomi, inteligentni rodzice 21 wieku nie wiedza, co to recykling.
Są kraje, w których ludzie żyją w totalnej nieprawdzie. 
To będzie dygresja- ze wspólnym jedzeniem nie mająca wiele wspólnego: sytuacja, która użądliła moje oko. Wyobraź sobie że twojej koleżance przydarzyło się coś bardzo złego ... zmarł jej partner. Minęło kilka dni. Ona w rozpaczy i przychodzi czas świat i nagle widzisz ją uśmiechniętą w christmasowym sweterku. Ok. Rozumiem że trzeba iść do przodu ale w tydzień po? 
Artykuły w gazetach uczą nas, że to my jesteśmy najważniejsi, że mamy najpierw zadbać o siebie, gloryfikują JA. Ja tymczasem jest iluzją, która najbardziej nas niszczy.
Jesteśmy bowiem częścią cudownej całości, ogromnego wszechświata, każdego drzewa, gwiazdy i ziarenka piasku. Jako ta cześć wszystkiego, jesteśmy wszystkim. W oddzieleniu - niczym.
Zapominalskim niczym. Świątecznym, żałobnym „ christmasowym” swetrem z sieci, w którą z potrzeby posiadania daliśmy się złapać.
Chcę do lasu. Do prawdy. Chce przytulić się do Ziemi. Mojej pierwszej Matki.