wtorek, grudnia 31, 2019

Pożegnanie i Powitanie czyli ostatni dzień roku



Na każdego Sylwestra przygotowuję playlistę,
Muzyka na sylwestra ma być skoczna i radosna, ja jednak nigdy nie przestrzegam tej zasady – przygotowuję listę z dużym uwzględnieniem mojego nastroju, z uważnością na nutę wewnętrzną, nie na mody. 

W tym roku, żegnając stary rok, jestem w nastroju białorusko -ukraińsko-leśnym.
Białoruskim, bo dopiero wróciłam z Puszczy, którą dzielimy z Białorusią. Moja rodzina ma też białoruską historię, stryj Piotr Siergijewicz artysta malarz w szkole Ruszczyca w Wilnie, oddał swoje serce Białorusi i za Białorusina się uważał. 

Przy organizowaniu jego wystawy, powstał nawet na tej płaszczyźnie konflikt, bo moja ciocia Marysia twierdziła, że Piotr Siergijewicz był Polakiem.
Siergijewicz to nazwisko panieńskie mojej ukochanej babci Wandy z Siergijewiczów, później Dowgird. Dowgird to nazwisko litewskie. Cały czas jesteśmy więc na pięknym wschodzie. 

Kocham Wschód.
Na Wschodzie jest dużo prawdy i serdeczności, nawet na Podlasiu, jest jej więcej. 

Nie będę pisać jednak o tym, bo żegnam 2019. 

To był podarowany rok, bo choć o tym nie pamiętamy, każdy rok jest podarowany. Każdy dzień, każda sekunda, każde przebudzenie. Każda wspólna radość, a nawet każda wspólna awantura.
I za to jestem wdzięczna. W Nowym 2020 życzę sobie i Wam moi Bracia i moje Siostry ukochane –
wiary w siebie, zdrowia dla Was i Waszych bliskich i żebyście w lesie dostrzegali nie tylko drzewa, ale i duchy tych drzew.
Przede wszystkim jednak życzę Wam i sobie, żeby Los był dla Was łaskawy, by zręcznie ważył Wasze losy. Z Miłością.
Życzę Wam - nie spełnienia marzeń, ale żebyście chcieli mniej.
Żeby mniej Wam wystarczało. Bo wyjść do lasu trzymając się z ręce, z córką, mężem, żoną, przyjaciółką, ze smyczą i psem - to jest bardzo dużo.
Wystarczy obiad przy stole z kimś, kto jest dla nas światem.
Tego Wam życzę w 2020 i zawsze.

środa, grudnia 18, 2019

„Christmasowym sweter ....”

„Co możesz zrobić ze swoimi dziećmi - zjedz z nimi obiad!” Czy my naprawdę zapomnieliśmy o podstawowych rzeczach? 
Czy artykuły na fejsie maja nam o tym przypominać? 
Widać tak, tylko że jak już się o czymś zapomni, to trudno to sobie ponownie przypomnieć. Jak się przestanie być dzieckiem, to nie można na powrót znów nim się stać. Niewinności nie da się odzyskać i ludzkości niczego już nie da się przypomnieć. 
Czy nasza babka nie wiedziała że obiad je się razem? To była oczywista oczywistość. 
Na drogę regresu cywilizacyjnego, który pewnie jako jedyny mógłby ocalić nasza planetę, wprowadzić mógłby nas najazd barbarzyńców, którzy żyją dużo prościej niż my: nie używają tyle sprzętów, tylu samochodów, benzyny, elektryczności i wody. Może więc okazać się, że nasz największy strach przed dominacja innej nad nami kultury, mógłby przynieść nam ocalenie.
Bo ludzie się już nie cofną, nie zamkną manufaktur i centrów handlowych. Nie zrezygnują z samochodów i eksploatacji.
Nie zrezygnują z niczego,  co posiadają.
Są domy, w których świadomi, inteligentni rodzice 21 wieku nie wiedza, co to recykling.
Są kraje, w których ludzie żyją w totalnej nieprawdzie. 
To będzie dygresja- ze wspólnym jedzeniem nie mająca wiele wspólnego: sytuacja, która użądliła moje oko. Wyobraź sobie że twojej koleżance przydarzyło się coś bardzo złego ... zmarł jej partner. Minęło kilka dni. Ona w rozpaczy i przychodzi czas świat i nagle widzisz ją uśmiechniętą w christmasowym sweterku. Ok. Rozumiem że trzeba iść do przodu ale w tydzień po? 
Artykuły w gazetach uczą nas, że to my jesteśmy najważniejsi, że mamy najpierw zadbać o siebie, gloryfikują JA. Ja tymczasem jest iluzją, która najbardziej nas niszczy.
Jesteśmy bowiem częścią cudownej całości, ogromnego wszechświata, każdego drzewa, gwiazdy i ziarenka piasku. Jako ta cześć wszystkiego, jesteśmy wszystkim. W oddzieleniu - niczym.
Zapominalskim niczym. Świątecznym, żałobnym „ christmasowym” swetrem z sieci, w którą z potrzeby posiadania daliśmy się złapać.
Chcę do lasu. Do prawdy. Chce przytulić się do Ziemi. Mojej pierwszej Matki.

poniedziałek, listopada 25, 2019

Lament


tyle osób żyje w strasznej biedzie:
pani z blond włosami,
myślałam, że ma 50 lat
ma trzydzieści
powiedziałam jej: przecież jesteś młoda,
przecież jeszcze tyle przed tobą
przecież życie

ale dla niej życje jest smutkiem
najpierw ktoś ją w sobie rozkochał
potem ją zostawił
z dzieckiem w brzuchu
rodzina wywaliła ją z domu

i mieszkała nigdzie ze swoją córką

jej córka wygląda dużo poważniej
niż na swoje 11 lat
a jak ma wyglądać
musi sobie radzić

w izbie bez ciepłej wody
w izbie w której wszystko jest stare
i tylko pies się cieszy

Łatka - znajda na krótkich nogach

Łatka pozwala się pogłaskać
i chociaż jest nieufna
to ufa bardziej niż jej pani

los nie zawsze sprawiedliwy
nie jak oliwa

tym wszystkim ludziom
tak łatwo jest pomóc
trzeba ich tylko zobaczyć
i przestać być
takim jebanym, samolubnym
skurwysynem

piątek, listopada 22, 2019

Wiersz z 5:00 nad ranem


Zbudujmy z klocków konia
po raz ostatni, na pożegnanie
Dzieciństwa

Klocki są niebiesko żółte
i czerwone

Kupiłam je dla ciebie
w małym sklepie,
wydawało się, że nie tak dawno temu,
a to już będzie z pięć lat

Jak się ma lat trzydzieści kilka,
pięć lat to tylko chwila
Jak się ma sześć
sprawa wygląda inaczej

Czas, cały czas się zmienia
i cały czas  n a s  zmienia

Na poczatku zmienia nas szybciej
później wolniej, a kończąc nas
znów szybciej

Zbudujmy więc tego konia
z klocków Dzisiaj,
bo jutro spakujemy je do worka
i oddamy innej
j e s z c z e  małej dziewczynce

22 Listopada 2019 (05:40)

czwartek, sierpnia 29, 2019

Zgoda buduje, niezgoda .... sami wiecie


Dziś ( piszę to na świeżo) odzyskałam Moją Przyjaciółkę, właściwie chciałam napisać: Siostrę. Bo nie wiem, czy wiecie mam w realu dwie siostry. Prezent od ojca. Tylko,  że co z tego. Najmłodszą widziałam 12 lat temu, kiedy byłam jeszcze w ciąży, średnią zaraz po urodzeniu Ady - 11 lat temu.
Jest więc więź krwi (zawsze uważałam, że te więzi są bardzo mocne). Tak więc mam te Siostry krwi (pół-krwi) i NIC.
Z jedną dzieli mnie  ocean, z drugą 300 km. Dzielą nas też wszystkie  lata, których nie spędzałyśmy razem, wszystkie sekrety których sobie nie powiedziałyśmy, bo nie żyłyśmy pod jednym dachem.
Dzielą nas już eony czasu.

Dziś odzyskałam Siostrę, która z krwią i nie ma nic wspólnego, oprócz tego że obydwie co miesiąc krwawimy.
Dziś odzyskałam Moją Martynę.
Po trzech latach milczenia, spotkałam ją w kawiarni, w której wcale mnie miało nie być.
Przeznaczenie znalazło drogę.
Cieszę się i czuję ulgę.
Czuję radość, że znów będziemy się sobą dzielić.
Że będziemy się razem starzeć i wspierać i już nigdy suę tak głupio na siebie nie obrazimy.
Bo jesteśmy lepsze i mądrzejsze.
* Mam też Brata. Poznałam go dopiero kilka lat temu.
I choć też tego naszego "razem" było w życiu niewiele, to kocham go, bo jest dobry.

*To był jasny i spokojny dzień z M.
Fajnie, że dziś do mnie wpadłaś, Martyna. Kocham Cię.

poniedziałek, lipca 08, 2019

Chce mi się!


Chce mi się! ( nie rozpatrujcie tytułu w kategoriach seksualnych).

Dzięki osobom, które spotykam na swojej drodze, chce mi się działać, robić coś, po prostu mi się chce.
W codzienności czai się stagnacja. To pułapka. Niby wszystko ok, niby wszyscy zdrowi, a jednak czujesz BRAK. Brak konkretnego działania, brak motywacji i w końcu brak INSPIRACJI.

I nawet jak już przychodzi czas na wolontariat, to sobie myślisz: "nie chce mi się", "gdzieś głęboko nie chce mi się".  A wtedy spotykasz LUDZI, którym się chce i już wiesz, że bez działania nie ma pełni życia. Nie ma radości. Nie ma w końcu ... szczęścia.

Aktywni, piękni Ludzie motywują, jak najlepszy sen. Są jak marzenie, które się spełnia.

Takich ludzi spotkałam w ostatni weekend w Krakowie. Ludzie z całej Polski, którym się chce wstać z już przysłowiowej kanapy. Za to spotkanie jestem wdzięczna.

Wróciłam zapalona do działania. I teraz zadanie przede mną : zapalić do działania Innych.
Jak powiedziała Paulina F. - Z małej iskry, zrobić porządny ogień!

Zrobię to dla Pauliny, dla obu Natalii, dla Kasi i dla Joanny i dla mojej Karoliny B, dla Małgosi, Weroniki i dla Innych.

Podpalimy to miasto radością pomagania! To będzie jednak ogień, który nic nie zniszczy, zaraźliwy ogień aktywnego działania!
Łódź jest Rebelią!

poniedziałek, lipca 01, 2019

Piękny gatunek


Piękny gatunek

Wycinamy drzewa i
ustawiamy plastikowe baseny
Wszystko pakujemy w reklamówki
a tego  w s z y s t k i e g o   jest dużo
Coraz więcej
Czy to zemsta za to, że nas
po śmierci wkładają do
plastikowego wora?
Kto wie

Nie tylko wycinamy drzewa
i wszystko pakujemy w plastik
Staramy się też żyć
w rytmie praca dom
bez szczęścia
bez refleksji
Liczymy się tylko my
nikt inny już nie
ani nic innego

W końcu
w barze z szybkim jedzeniem
albo restauracji
zjadamy siebie nawzajem

1.07.2019 13:56

środa, czerwca 12, 2019

Każdy niesie w sobie światło radości i cień krzywd


Każdy niesie w sobie swiatło radości i cień krzywd, pamiętajmy o tym oceniając innych.

Ostatnie dwa dni spędziłam w "szpitaliku" na oddziale ginekologii endoskopowej ( ja lubię szpital, szczególnie ten odział i nie boję się szpitala, dlatego mi nie współczujcie).

Na oddział zostałyśmy przyjęte w trójkę: ja, 24 letnia dziewczyna i 60 letnia kobieta.
Od razu zostałyśmy przyjaciółkami. Ja i 24-latka spojrzałyśmy na siebie przerażonym okiem, widząc rosłych studentów, którzy mieliby nas badać. Tutaj jednak zainterweniował mój ulubiony ginekolog:
-Pani Sylwio, nie narażę pani na dodatkowy stres badania przez stydentów -
Ufffff. Ja i młoda dziewczyna odsapnęłyśmy radośnie i nić porozumienia została nawiązana.
Ona z jajnikiem, zabieg na żywo, jeszcze tego samego dnia wyszła.
60-letnia Małgosia, od 20 lat uczęszczała do tego samego gina, który jednak nigdy jej nie badał, robił tylko usg, twierdząc, że wszystko w porządku, Okazało się, że ma guzy na macicy, jak poszła wreszcie do innego gina i dlatego znalazła się w Centrum Zdrowia Matki Polki.

Czasami samo badanie się nie wystarczy, potrzebny jest jeszcze zaufany lekarz, który się zna.

Do naszego pokoju dołączyła nowa dziewczyna. Z wygladu bardzo młoda, bardzo ruda i z długimi paznokciami.
Jakoś tak nam się nie spodobała, bo siedziała cały czas na telefonie.

Kiedy jednak otworzyła już usta by opowiedzieć swoją historię ............. no właśnie.

-Ja już miałam dziecko, więcej dzieci nie planuję - powiedziała.

Kiedy jednak zaczełyśmy kontynować naszą dyskusję okazało się, że jej dziecko zmarło nie dożywszy trzech miesięcy. Śmierć łóżeczkowa.
Opowiadała, jak ostatni raz poszła małą przytulić i o tym, jak później mała była już sina i nie żyła.
Dziewczyna, z której paznokci śmiałam się w środku, okazała się człowiekiem, który doświadczył wielkiej tragedii.
Słuchając jej opowieści, płakałam.

60-letnią Małgosię do szpitala przywiozła siostrzenica. Powiedziała, że mam piękne włosy, więc od razu ją polubiłam. Później poznałam jej historię.
Ma córeczkę i pięcio letniego synka. Synek, jak się tylko urodził zachorował. Kiedy miał 9 miesięcy matka usłyszała diagnozę - rak. Szpital stał się domem dziewczyny i jej synka. Ciocia ( która teraz leżała w szpitalu) z oddaniem zajmowała się jej starszą córeczką ( to dlatego dziewczyna z taką miłością patrzyła na ciotkę, wtedy zrozumiałam).
Dziewczyna spała ze swoim synkiem w szpitalu, na rozkładanym materacyku, pod łóżkiem, miesiacami. Dostawał chemię, nadzór pielęgniarek ale przede wszystkim matka, która nie mogła odejść ani na chwilę od łóżka.

Jak spotkałyśmy się w szpitalu, to ona rzuciła mimochodem, że każdy dźwiga swój krzyż i nigdy nie wiesz, jaki ma on ciężar.

I to jest prawda.
Patrząc na drugą osobę widzimy powierzchownie. Tymczasem w każdym sercu jest cierń i dlatego dobrze jest być dla innych łagodnym. Dobrym. A przynajmniej się starać.

środa, maja 29, 2019

Czy ksenfobia i nacjonalizm wynikają z braku edukacji ?


Po tym, jak John umył naczynia, zadał mi tytułowe pytanie:
 - "Czy ksenfobia i nacjonalizm wynikają z eduacyjnych braków ludzi?"

Zastanowiłam się. Dr Mengele nie był niewyedukowany, a był antysemitą i mordercą. Może dlatego, że po prostu był z natury psychopatycznym mordercą, który doskonale trafił na swój czas i miejsce ?

Myśląc o faszystach widzimy, że dobro i inteligencja nie muszą wcale iść w parze. To Sokrates, największy z mędrców uważał, że jak się pozna Dobro, to juz można być tylko i wyłącznie dobrym, a czynienie zła wynika z niepoznania ( jeszcze ) owego Dobra.

W tym też coś jest, jakby się zastanowić. Gdyby wojującemu nacjonaliście dać na ręce małe, czarne dziecko i pozwolić żeby pobawiło się ono z jego "białym" dzieckiem, to mógłby zmienić się w najlepszego wujka.

Nienawiść wynika ze strachu? Z niespełnionego życia? Czy to nie przegrani ludzie wykrzykują w tramwajach : "Czarnuchy siedzą, a my biali stoimy!" i biją Innych.

Generalnie tak właśnie może być. To że cały czas pijesz piwo, siedzisz przed tv, nie masz kasy, poważania etc. -  może być przecież winą, jakiejś innej siły ( na pewno nie Boga, od Boga wara) więc może to wina Żyda? Tego bogatego "krwiopijcy"?

Czy na uniwersytetach, jest tak samo dużo nacjonalizmu i ksenofobii, jak na ulicach. Nie. Chyba, że na amerykańskich uniwersytetach, gdzie mama i tata płacą, a dumny z przymusu student z samymi dwójami buduje grupy " White Pride".

U nas też coraz więcej jest uniwerków, które można skończyć, bo pieniądz zapłacony (piniądz).

Z brakiem edukacji wiąże się pewnie dużo więcej braków. Pisząc to generealizuję, bo oczywiście są też  niewykształcone osoby, które nosza w sobie ogrom mądrości. Mówią raczej o ludziach, którzy skończyli edukację na podstawówce albo w połowie szkoły średniej i są z tego dumni.
Są dumni z tego, że nie mają mieszkania, pracy i stanowią tzw. " niepracującą szlachtę".

Czy ksenofobia i nacjonalizm to wyniesione z domu naleciałości? Tak też może być.
Jak całe dzieciństwo ktoś ci krzyczy nad uchem: MASONI, ŻYDZI ....

Zresztą czegokolwiek by ci w dzieciństwie nie krzyczeli, to nie usprawidliwa twoich dorosłych zachowań. Jakkolwiek różnice edukacyjne w naszym kraju istnieją. Niektórym dzieciakom nie daje się szans. Co w perspektywie czyni ich ksenofobami i ulicznymi nacjonalistami.

Wynika z tego, że sama sobie przeczę. Czy naprawdę nic nie usprawliwia naszych dorosłych zachowań? Nawet koszmarne dzieciństwo? Z takiego dzieciństwa da się wyjść obronną ręką, ku światłu, ale to udaje się tylko nielicznym. Pozostali płyną podziemną rzeką .... do samego końca swoich dni.








sobota, maja 04, 2019

Kim jestem


Kilkanaście lat temu napisałam w intro mojego bloga " kilka słów o sobie", brzmiały tak:

"Mam jeszcze 28 (tego się trzymam) lat, matke szaloną, starego profesora, który jest moim ojcem, miałam chłopaka - zwał się Lu, mam przyjaciela Kaczora i Tungusa Boya - to mój pies. Wychodzi z opisu, że jestem "posiadaczką" - ludzi - nie rzeczy. Zresztą nie jestem wcale posiadaczką ... posiadanie odziera ze szczęscia a ja pracuję nad byciem szczęśliwą, odkrywam, że jestm ... well"

Mam tyle i tyle lat lat, matkę szaloną, starego profesora, który jest moim ojcem (a którego nie widziałam od lat jedenastu). Mam męża Johna, córkę Adę, mam przyjaciela Kaczora ( love you Kaczor). Tungusa już z nami nie ma. Teraz mam trzy koty: Keja, Minię i Didi. Jestem blisko z moimi przyjaciółkami: Gochą i z Megi Ramięgą i z Karolą. Nadal po latach wychodzi, że jestem posiadaczką ludzi - ( z rzeczy posiadam dom i domowe szpargały tzw. rupiecie). I nadal pracuję nad byciem szczęśliwą, nadal odkrywam że jestem ..... well.

Wcześniej to były cztery linijki, teraz jest niepełne sześć. Więc jednak minimalizm.
Najważniejsze, że otaczają mnie ludzie ze snu. Że moi bliscy są jak marzenie.

czwartek, maja 02, 2019

Telefon od Przyjaciółki. (Teoretycznie oczywiście internet nie służy do zabijania)


Sylwia, przyjeżdżaj na naszą działkę, koleżanka mojej córki od dwóch godzin leży na kocu, przykryta śpiworem i korzysta z telefonu. Korzystała przez cały obiad. Półtorej godziny rozmawiała na "głośnomówiącym". Ona ma 11 lat. Nie skacze, nie bawi się, nie chodzi, nie rusza się. Jedyne co robi to patrzy w telefon. I nawet na spacerze do Arturówka, tak samo. Nie las, nie woda, nie drzewo, ale smartfon.

Wieczorem powiedziałam Johnowi, że dzieci zwariowały. I że te, które nie korzystają  z tele to są teraz DZIWNE, bo się ruszają, bo chodzą, bo rozmawiają ze sobą, bo się w wieku jedenastu lat nadal bawią.
To wina internetu! - zawyrokowałam.
To wina tego, że internet, który sam w sobie jest tylko źródłem informacji jest tak dziadowsko wykorzystywany - odpowiedział John.

No faktycznie, jak weźmiesz pistolet, też może sobie leżeć i służyć do obrony, nie musisz wycelowac nim w czyjąś głowę - powiedziałam

Internet nie służy do zabijania, a pistolet z założenia tak - zaoponował John.

Teoretycznie oczywiście John ma rację, internet nie służy do zabijania.
Ale przez to, jak jest użytkowany to już służy.
Wódka też nie służy do zabijania, ale do przyjemności, ale w nadmiarze może zabijać i zabija.

Ta młodka z wczoraj, to dziecko pod kocem na łące, przyryte na głowę, żeby nie ogladać nieba, ale ogladać telefon.
Co żeście drodzy rodzice uczynili swoim pociechom?

Gocha mówi, że multum współczensych dzieci wcale nie myśli, o świecie nie ma pojęcia.
I to w czasach internetu, kiedy o wszystkim można się dowiedzieć w kilka sekund.
Kto namalował Mona Lisę? Na jakim kontynencie leży Egipt? Zróbcie prosty test i zadajcie dwa, trzy  pytania napotkanej nastolatce/ nastolatkowi.
Sama zamierzam tak zrobić.

Ludzie są naprawdę zaskakujący, nawet z tego, co miało nam służyć i nas rozwijac potrafią zrobić narzędzie totalnego uzależnienia i ogłupienia.
Czy to znaczy, że są głupi ?
Nie wiem.

piątek, kwietnia 19, 2019

chujowi sąsiedzi


Przepraszam, za brzydki tytuł posta. Bo jest brzydki.

Niecały rok temu do domu obok ( brzmi, jak tytył książki) wprowadzili się nowi sąsiedzi.
Nim dom zakupili pokazywałam im wszystko, wpuszczałam do chaty, załatwiłam im nawet graty po innych wyprowadzających się sąsiadach. Niby miało być cudownie.
No właśnie - niby.

Na szalę cudowności położyłam to, że znaleźli naszego zakubionego kota, kiedy byliśmy w Egipcie.
Na szalę cudowności położyłam wesołe uśmieszki i pogaduchy.

Tymczasem na szalę nie cudowności muszę położyć  ( ten fakt całkowicie przeważa), że w okresie lęgowym ptaków ( 5 kwietnia 2019) wycięli 15 metrową sosnę. Tak, na sośnie były gniazda i ptaki. Ada uwielbiała je obserwować. Nasze sójeczki.

Już nie ma śladu po drzewie, bo sąsiedzi są bardzo czyści. Wymietli ogród do żywej ziemi.

Nie odzywamy się do siebie od tego wydarzenia.
I już przyjaźni nie będzie.

Jak mawia Martula: "Sąsiad i żona od Boga przeznaczona".
Co jest Twoje to cię znajdzie.

Zawsze bałam się, że za ścianą zamieszka Szyszko. I voila - zamieszkał.
I już nie mam się czego bać.
Brak szacunku dla ptaków, przyrody, chamstwo i chujoza.

Oto moi nowi sąsiedzi.
I lekcja dla mnie - mniej zachwycać się ludźmi.

Mogli poczekać do 15 października, skoro już musieli użyć piły mechanicznej. A nie urządzać radogoską masakrę sikorek. Ale nie zaczekali. A dlaczego, bo są chujowi.

czwartek, kwietnia 04, 2019

Co jeszcze możemy kupić ...?


Jechałam dziś samochodem, słuchajac radia i radiowych reklam, których nie lubię, bo nie lubię w ogóle żadnych reklam. Jednak tuż przed pełną godziną, na każdej stacji słuchacz jest reklamą bombardowany. Nowa toyota, nasza łazienka jak ze snu ... i nagle Iladian Plus Junior - żel intymny dla dziewczynek od 3 roku życia!!! " Higiena intymna od najmłodszych lat".

Co jeszcze będziecie chcieli nam sprzedać?
Może płyn do higieny intymnej dla niemowląt? To pewnie kwestia czasu. Jest dobrobyt, jesteśmy coraz grubsi i coraz mniej ruchliwi i coraz chętniej wydajemy nasze pieniądze.
Iladian dla niemowląt i dla kobiet 40 plus i dla kobiet 90 plus.

Przeprowadziliśmy z Johnem rozmowę o kosmetykach, które tak naprawdę nie dzialają.
Krem na twarz i to by było wszystko, plus mydło i szampon.
Bo jak już zaczniesz nakładać nie wiadomo co - to za chwilę gęba pomarszona bez względu na wiek.
Pod ciężkim makijażem skóra się dusi. Niby nie zatyka porów, ale kto tam wie.
Im mniej tym lepiej. I tak jest ze wszystkim. Z zakupami, z żarciem. Wiec jednak minimalizm.

Ludzie zamiast coraz mądrzejsi są coraz głupsi i zachłanni.

A mnie się już nie chce kupować. Nie chce już nowej szafy. Gdybym dziś umarła to i tak pozostawiłabym po sobie sterty niepotrzebnych rzeczy.
Nie chcę zostawiać po sobie rzeczym, chcę zostawiać dobre wspomnienia i zmiany w świadomości ludzi. Chcę robić rzeczy ważne, nawet jeśli to sprzatanie osiedla i nawet jeśli po czymś takim cała powinnam się wykąpać w iladianie 90 plus.

Nie dawajmy się nabrać reklamom.
Nie potrzebujemy iladianu, a już na pewno nie potrzebuje go nasza 3 letnia córka.
Nie potrzebujemy tych wszystkich kłamstw. 

Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Reklama kłamie. Meblujemy nasze domy po królewsku, po to by nikt nawet tego przepychu nie oglądał, bo już się nie odwiedzamy.

Boimy się wyjść na spacer, bo przy drodze stoją niebezpieczne drzewa, które w każdej chwili moga się na nas zawalić.

To nie drzewa są niebezpieczne, ale nasza nieświadomość jest niebezpieczna.

Rozmawiałam z matkami z klasy mojej Ady. Zabieganie, praca, pieniądze, na nic nie starcza czasu ani sił. Rozumiemy, co jest w ażne w życiu, jak zatrzymujemy się na czyimś pogrzebie i to zrozumienie trwa tylko kilka minut.

A powinno trwać cały czas.
I jeszcze uwaga odnośnie czasu własnie: to nie czas mija .... to my mijamy. Mijajmy więc w poszanowaniu innych i siebie. W dobroci i mądrości.
Zamiast po prostu bezrefleksyjnie konsumując przemijać.

środa, marca 27, 2019

Z kośćmi i krwią


To nie będzie post o wizycie u rzeźnika, choć takowy mógłby się tak właśnie zaczynać.
A może trochę będzie?

Znacie ludzi, którzy cały czas chcą Was widywać? Jeśli nie zadzwonicie przez tydzień, dostajecie smsa "Czemu się nie odzywasz?".

Takie pytanie wzbudza  poczucie winy, zaczynacie się tłumaczyć - najczęściej brakiem czasu.
"No nie miałam czasu, lekarz, dekarz, rzeźnik, dziecko, pies, kot, mąż" ( kolejność dowolna).
Oczywiście prawie każdy dziś nie ma czasu.

Najgorsze jednak, kiedy pytanie "Czemu się nie odzywasz" jest zadane z jeszcze jednym zdaniem" A przecież widziałaś się z Renatą ....." ( w podtekście - miałaś więc dla NIEJ czas).

Czemu się więc nie odzywamy do niektórych ludzi? Otóż dlatego, że nie mamy takiej potrzeby. Nie chodzi nawet o deficyt czasu, to znaczy może chodzić, ale jednak na ogół nie chodzi.
Ja się nie dozywam, bo nie mam takiej potrzeby.
Mogę o kimś ciepło myśleć, ale odzywać się nie chcę. Życzę osobie szczęścia i radości, ale nie dzwonię, nie piszę smsów, nie odwiedzam.
To proste. Nie zadawajmy więc ludziom pytań : Dlaczego nie są z nami w kontakcie?". Gdyby chcieli byli by, prawda?
Nie wzbudzajmy w nich poczucia winy.
Nie musimy przyjaźnić się z całym światem .... możemy nadal kochać ludzi. Zresztą pewnie wy o tym doskonale wiecie. To ja jestem nieasertywna i to ja wymyślam wyjaśnienia.
Tylko, że wyjaśnień nie ma.
I nie chodzi o to, że moja pamięć jest krótka, że nie jestem dobrą przyjaciółką. Myślę, że jestem bardzo dobrą przykaciółką, dla przyjaciół.
Nie każdy jest jednak moim przyacielem.

Dziś czeka mnie wyjaśniające spotkanie, szczera rozmowa, dlaczego się nie odzywam.
-Bo chcesz wziąć ze mnie wszystko, nie tylko słowa, ale skórę i kości też i ... sadło. Wszystko, co mam.
Dlatego.
Rozumiesz?