piątek, lipca 29, 2005

be carefull making wishes ... u ha ha ha

skad taki pomysl, by ostroznie wyrazac zyczenia ...? Otoz dzis ... kiedy to po przejechaniu 80 kilosow - do Niewiadowa na basen i back ... siadlo mi sprzeglo w carro. Siadlo na Pilsudskiego, w wielki upal w wielkim ruchu, tuz przy placu budowy - gdyz PHARE drogi remontuje. Jechala ze mna Ilonka.
I wtedy jeden mily pan z budowy - drogownik czy jakkolwiek go nie nazwiemy auto naprawil , bo pod przykrywka pana z budowy byl MECHANIKIEM SAMOCHODOWYM. I jeszcze nie chcial brac zadnej kasy - wlesmy mu alles wcisnely.
(Pomyslalam ze wstawianie do tekstu slow ktore nie istnieja jest super gites fajne).
Wniosek z tego prosty .... To co widzisz nie zawsze tym, co widzisz .... a kazdy czlowiek moze byc tak bardzo mocno pomocny .... i bezinteresowny.
Jakbym przemieszczala sie mercem pewnie watpilabym w istnienie takich ludzi absolutnie.
Tymczasem watpie ttylko czasami.
Upal byl nie do zniesienia, wiec chyba sie starzeje .... u hahahahah - nareszcie :)))))
Wrocilam do Radia .... a tam o zgrozo - o radosci wymieszana ze zgroza tysace kampanii do wklepania ( kumacie taki dialekt?).
A pozniej ZNPM ( zespol napiecia przedmiesiaczkowego) i dostalam klimatu prawie lzawych torsji. Spojrzalam w okno, za ktorym slonce nieco przygaslo i pwoeidzialam na glos, zeby wszyscy to uslyszeli- Bogowie, chce zeby padalo i zeby byla burza .....- I w tej sekundzie zaczelo padac, a za pol godziny juz byla burza i to jaka ... u hahahahahah.
Pomyslalam ze ( choc to zludzenie zapewne ) sprowadzilam deszcz ....
Moge sprowadzic, co zechce .... to straszne i piekne ...

środa, lipca 27, 2005

kolorowe kulki

Czas na maila

Ale najpierw czas na papierosa

A tera na pisanie ....

I na odrobinę śmiechu – u hah hahaha u hahahah hahahah.

W poniedziałek zdarzyło się coś bardzo niezwykłego, takie KOSOVO .... Pojechałam zaliczyć zaległe praktyki do szpitala kardiologicznego w Krakowie.

Dostałam biały fartuch .... fartuch jest trochę, jak mundur .... zaczynasz inaczej funkcjonować ...... „funkcja pod uniform”. Fartuch był za duży ale za to czysty i bardzo biały.

Przywitałam panią Jagę. Moją psycholog. Pamiętam ją z pierwszego roku - opowiadała o doświadczeniach, dobrych doświadczeniach swojej siostry z Algierii. Opowiedziałam o Kuwejcie i o pro arabskich klimatach.

Stajemy naprzeciwko siebie, ona taka bardzo, bardzo dobra. Kiedy ostatnio stałam naprzeciwko bardzo dobrego człowieka, przy którym chcę stawać się lepsza i lepsza .....? Wyczuwam jedno : Gdybyśmy otaczali się bardzo dobrymi ludźmi - bylibyśmy o wiele lepsi. Proste odkrycie.

Pani Jaga ma troje dzieci, 47 lat, nosi okulary i ma jasnoniebieskie oczy. Siadamy w jej gabinecie, w którym stare meble i kolorowe kulki na stole ....
-Po co takie kuleczki? – pytam
-Bo kojarzą się z dzieciństwem .......... – odpowiada i uśmiecha się do mnie a ja czuję się bardzo bezpiecznie. Biorę jedna kulkę do ręki.
-Czasami ludzie nie wiedza, co zrobić z rękoma .... a tak trzymają kulkę. Czasami ludzie wyciągają mądre wnioski ........ wkładają kulkę do kieszeni ...... i kiedy zapominają o wnioskach ..... a przypadkowo się na nią natkną, zaczynają ...... przypominać sobie, co jest, co było ważne ......-
Słucham jej, jak spokojnie mówi do mnie.

-Pani jest taka energetyczna, widać, że cieszy się pani życiem ... to bardzo pozytywne ..... A jak się pani układa prywatnie?-
-Prywatnie .....? Mam trochę skomplikowane życie, bo zawsze je nakręcam dość mocno ......-
-Niektórzy tego właśnie potrzebują i dlatego nakręcają .... Pani tak lubi? –
-( tu zaczęłam opowieść .... która nie znajdzie się na blogu ) ......a, gdybym narzekała na moje życie to, to byłoby złe ( zakończyłam)-

-Chcę żeby poszła pani do sali numer cztery .... i porozmawiać z pacjentami ..... pani ma łatwość rozmawiania z ludźmi ...... I proszę obserwować ..... –

Poszłam, a w sali nr Cztery 7 łóżek i 7 kobiet.
-Jestem Sylwia i jestem studentką Pani ....... i chciałabym porozmawiać, jeśli mają Panie ochotę ........... –

Miały ochotę ale nie od razu ..... Musiały się do mnie przyzwyczaić. I wtedy zaczęłam się uczyć ..... więcej niż przez 3 lata studiów więcej niż .... w mojej codzienności, nawet jeśli intensywnej.

Rzeźbiarka z Krakowa 83 lata, bardzo szczupła i prężna.
„W 1949 roku odnawiali ołtarz Wita Stwosza i ja razem z profesorem .... trzymałam w ręku niektóre figury, figury których normalnie wcale nie widać .... I wtedy był w Krakowie taki pomysł, żeby stworzyć muzeum Wita Stwosza, żeby wszyscy mogli te rzeźby z bliska podziwiać, ale władze kościoła się nie zgodziły ..... I teraz ci wszyscy turyści oglądają z daleka, zresztą oni nawet nie wiedzą kto to Wit Stwosz, prawda ..... ? – uśmiechnęła SIĘ POD NOSEM .....

RZEŹBIARKA NIE SŁYSZY NA JEDNO UCHO.

„Pamiętam dokładnie, jak straciłam słuch ..... To było w szpitalu, u mojego umierającego brata ..... zapadł w śpiączkę a miał raka i już się nie obudził ... nie cierpiał. A później zabrali go ludzie, tak zupełnie bez szacunku, jak jakiegoś śmiecia w worku ... i ja stałam patrzyłam na to .... i nagle poczułam ból w głowie. Od tego czasu nie słyszę ....... Jak można tak bez szacunku ........?”

Pani Teresa 70 lat.

„ Mam wnuki, jeden na architekturze, drugi na informatyce. Dumna z nich jestem. Dwie córki i syn. Mąż umarł 10 lat temu a taki był zdrowy ... opalony, wysoki . – pokazuje mi zdjęcie. Człowiek o bardzo pewnie niebieskich oczach .... zdjęcie pomarszczone i czarno białe. –Kiedy mówi o mężu chce mi się płakać ale oczywiście nie mogę ...-
Pani Teresa trzyma ... w ręku kolorowe kulki od pani psycholog. Nie pytam dlaczego je trzyma. Dowiaduje się, że mieszkała w domu z cała rodziną, że dom był zawsze pełny a teraz mieszka sama.
„Ja zawsze wszystko piorę wieczorem ...... przed pójściem spać, bo nie chcę zostawiać po sobie ż a d n y c h brudów .... Mam kłopoty z ciśnieniem .... dlatego tu jestem ..... Jak leżę to czasami myślę, że tak mi w głowie wiruje, jakby to miała być o s t a t n i a c h w i l a ......... Ale ze wszystkim się godzę .... bo zawsze się godziłam ze wszystkim ....

Mąż wszędzie chodził na piechotę, bo tak było najzdrowiej i w ciągu 3 miesięcy umarł na raka”

Do rozmowy włącza się korpulentna blondynka Maria 67 lat.
„Ja też zawsze wszystko piorę .... bo, jak człowiek myśli o śmierci dużo na starość to .... chce wszystko uporządkować. Papiery mam wszystkie podpisane dla rodziny, żeby wszystko szybko znaleźli. Czasami wolę nawet nie zamykać drzwi, bo mogą mieć k ł o p o t żeby wejść … Jak ktoś ma chore serce, śmierć przychodzi szybko ...... i to bardzo, dobrze że tak szybko. Bo nie można rodziny obarczać opieką .... tak jest lepiej .

Pamiętam jak budowaliśmy w 50 latach Nową Hutę , cała młodzież ciężarówkami tam jechała ............. i śpiewała. Pięknie było”

„A ja pamiętam – mówi rzeźbiarka – jak odbudowywaliśmy Warszawę bo Warszawy nie było ..........”

NAJMŁODSZA NA sali kobieta, miała zawał .... OKAZAŁO się, że zaniedbała pierś .... i że tam coś jest .... I ona boi się diagnozy .... Nie rozmawia z nami ..... tylko nerwowo porusza palcami .... Boi się, siedzi pod ścianą. Najmłodsza ....

Wracam do Pani Jagi .... i mówię co usłyszałam
-Człowiek w trakcie życia doświadcza różnych nie fajnych stanów ..... ale na starość to wszystko zbiera się ... i eksploduje ....... i trzeba, chociaż człowiek jest wtedy najsłabszy ....... radzić sobie .... ale ciało mówi NIE .... bo ciało jest już wtedy słabe .... To chyba starzy ludzie są najsilniejsi ....
CHCIAŁABYM tu zostać .... – mówię i to jest prawda. Ile razy czułam ŻE chciałabym gdzieś zostać ? dwa, trzy razy. Kosowo, Tyniec ..... Ten Szpital .....
-Myślałam o pracy w hospicjum .... ale bałam się, że to z a b l i s k o śmierci , że za ciężko -
-To najpiękniejsze doświadczenie, jakie można zdobyć – powiedziała I uśmiechnęła SIĘ DO MNIE i jak się uśmiechnęła TO JA OD RAZU WIEDZIAŁAM, ŻE to jest prawda.

Pani Jaga miała CZERNIAK w oku i lekarz powiedział jej:
-Mamy teraz świetne protezy ....... –
„Jestem kobietą, poczułam SIĘ STRASZNIE, słysząc diagnozę .... Stracę oko ....... Lekarze mówią diagnozę w bardzo zły.
BO WSZYSTKO MOŻNA zrobić po ludzku. Pozbyłam się czerniaka ... pracując z umysłem.
Niedawno czytałam ARTYKUŁ o człowieku ze schizofrenią i podwójna osobowością. Jedna osobowość miała , jak twierdził cukrzycę, druga była fizycznie zdrowa. Zbadano go i odkryto, że kiedy jest panem A to ma cukrzycę, a kiedy Panem B w organizmie nie ma jej śladów. Umysł".

Rozmawiałyśmy o śmierci .... że trzeba o niej mówić. Że nasi rodzice mają sekrety i jeśli teraz o nie zapytamy o nie..... nigdy się już nie dowiemy a pytania bez odpowiedzi to wstrętne pytania .........

Strasznie głupi bywamy ....

Kiedy wyszłam ze szpitala, z którego nie chciałam WYCHODZIĆ ...... poczułam, ŻE ZROBIŁAM COŚ I ŻE TO MIAŁO SENS.

To była jedna z niewielu sensownych rzeczy, które zrobiłam. Bo co innego ma sens - dywagacje do świtu ? A może seks ? A może dobra kanapka ?

-J nic nie zrobiłam a czuję się ..... tak pięknie ...... – powiedziałam.
- P r z y s z ł a ś ..... CHODZI O TO ... ŻEBY BYĆ. Tylko o to -

(dostałam trzy kulki kolorowe na odchodne ...)

27 lipca 2005 Łódź

wtorek, lipca 26, 2005

TELENOWELA „ Astalavista Mia More”

wszystkie osoby i wydarzenia są ( oczywiście ) fikcyjne a wszelkie zbieznosci przypadkowe ;)

EPIZOD I Flamenco -

Esmeralda wybiera się na festiwal FLAMENCO. To jej pierwsze wyjście od dawna. Towarzyszy jej koleżanka Anne. Wszyscy obecni faworyzują dziewczyny.
Esmeralda wraca do domu z Gomezem i Asemblą. Popijają wino i dyskutują o życiu.

Asembla przybyła z daleka i cierpliwie wysłuchuje opowieści Esmeraldy.
-Lusil zachował się s t r a s z l i w i e odchodząc w t a k i sposób - mówi Asembla
-Nie, ja ... też byłam okropna .... –
-Ale spędziliście razem tak dużo czasu, to można było załatwić inaczej ...-
Esmeralda wyraźnie wybiela Lusila, oczerniając siebie ( Bohaterki brazylijskich a może kubańskich telenowel zawsze tak właśnie postępują ).

EPIZOD II WESELE EL CUZINO – eviva l’revolucione

Esmeralda i jej wierny druh Gomez wybierają się na ślub niegdyś ukochanego kuzyna Rafaelita.

Serce Gomeza jest złamane. Ze względu na krzywe zęby, ni epozwolono mu zostać świadkiem tej donośnej ceremonii.

Gomez w ukryciu ociera łzy. Gołębie serce Esmeraldy płonie bolączką.
-Gomez , nie musimy tam iść! – mówi
-Musimy Care Mia ....-

Pojawiają się razem na ślubie. Esmeralda w swoim El Flamenco stroju. Gomez w eleganckich prążkach.

Na weselu ... są przez chwilę. Gomez i Esma podchodzą do panny młodej – białowłosej Angelushe.
-Wychodzimy – oznajmiają

W oczach Angelushe, która podkochiwała się w skrytości w Gomezie, rozbłyskują łzy.

-Ale ja chcę mieć swoich gości! – prosi błagalnie.
-Masz swoich gości! – Gomez ręką czyni zdecydowany gest, wskazując na tłum.

Wychodzą. Esmeralda wie, że tak właśnie trzeba ( Oczywiście jej gołębie serce krwawi).

EPIZOD III El Party

Docierają konno na ranczo EL KARPO – gdzie Patron Juan wydaje urodzinowe przyjęcie.

Esmeralda spotyka starego przyjaciela, która na rękach przenosi ją przez próg.
I wtedy ( o zgrozo !!!) okazuje się, że w hacjendzie jest Lusil z nową czikitą.
Esmeralda rzuca mu nienawistne spojrzenie ... I wysyła bilecik ... po którym Lusil i El Unknown wychodzą ... w trakcie, gdy Esmeralda zakrada się do składziku z bronią ...

Zrozpaczona Esmeralda siada na ganku z butelką tequilli.
„Asta siempre eviva l’revolucione ..... Asta proxima Mia Amore”
I wtedy z ciemności wyłania się El Americano. (El Americano kocha Esmeraldę i postanawai zdobyć jej serce).

Trafia na serce podatne i zranione, serce pijane .... I kiedy El Americano porywa już niemal Esme z ranczo El Karpo – szlachetny Gomez i Asembla przychodzą jej z pomocą.
-Kocham ją! El Patron des Esmeralda!- krzyczy El Americano
-Musisz stąd odejść! Astalavista todas las cartas – krzyczy Gomez.

Konno wracają do skromnej hacjendy Esmeraldy. A tam cactus und perros. Nikt o tym nie wie, ale pod oknem czai się El Americano.


End of episod 2069

czwartek, lipca 21, 2005

u hahha

Jeżeli stwierdzimy, że świat to piękne miejsce .... to ... stwierdzimy coś bardzo prawdziwego.
A jeśli stwierdzimy, że jest paskudny to również stwierdzimy coś bardzo prawdziwego.

To tylko motto - nie czuję się z nikim związana. Nie ma dusz braterstwa na dłużej jest braterstwo wilków dlatego lepiej być wilkiem.


-SP-


Zachmurzenie umiarkowane? Nie, nie , nie – wielkie zachmurzenie i mrok za oknem i duch za oknem co to go ktoś wyzionął i teraz stuka w szyby Gazety i Radia. STUK. STUK. STUK

Zachmurzenie jest ostro rozwalone za oknem.

Czas na historię.

W Kosowie ... Blerim H. Lat 28 ( wówczas młodszy niż ja teraz) - ja teraz 29. Miał żonę. Ma żonę – tak myślę.
Ale żona wyjechała i jak jej nie było pozwoliła mu ponoć wziąć kochankę.
Kim jest kochanka? Kochanka to taka dziewczyna – pani – kobieta, która pojawia się w życiu mężczyzny ... pod nieobecność jego dziewczyny. Kochanka nie przestawia niczego w łazience. I nie zostawia w wannie włosów szczególnie jeśli są innego koloru .... Nie zostawia też nigdzie śladów szminki .... na ręcznikach .... czy na zasłonie prysznica.
Kochanka ma trudne zadanie - „ być i nie być jednocześnie”.

I jak bierze majtki na zmiane to musi je koniecznie zabrać brudne w torebce, wychodząc. Chyba że jest lato i nie zakłada majtek.
I dobrze żeby nie używała intensywnych perfum.

Kochanka wchodzi do mieszkania, zdejmuje buty, siada na kanapie. A on robi jej drinka albo herbatę. Siada blisko i zaczynają rozmawiać jak gdyby nigdy nic. A później on dotyka jej kolana i dotyka coraz więcej. Niesie albo prowadzi ją do sypialni. A tam szybko wszystko się dzieje. Szybko i miło. Później prysznic. I ona wychodzi a on daje jej na taksówkę i już jej nie ma. Ani zapachu perfum po niej ani niczego innego.

Ona wraca do domu i albo tam ktoś na nią czeka albo nie. Jakkolwiek to, czy czeka, czy nie nie ma znaczenia.

środa, lipca 20, 2005

uhahahah u hahahahah

-Wszystkie rzeczy zarówno dobre i złe przychodzą i odchodzą
-Jaka ty jesteś optymistyczna i spełniona, niezwykle ... – powiedziała mi Monika L.

U hahha .... oto ja .... pomyślałam, że czasami można zawalczyć o coś tylko po to by wygrać bitwę ... ale czy warto walczyć jeśli nie chce się niczego/ nikogo zdobyć tak naprawdę ? To byłaby gra ... a ja nie jestem GRACZEM.

Jeśli jednak kiedykolwiek pojawi się coś o co walczyć warto, co lśni jak nagroda prawdziwa .... wtedy ... wtedy zawalczę i to mocno.
Myślę ... że zawsze chcę taka być i że mogę być tak postrzegana. Pan z AIG BANK właśnie zapraszał mnie na kawę .... u hahhaah u hahahah ....

Life oh Life Oh Life .... oh Life

poniedziałek, lipca 18, 2005

from asesina

Dzis mam bardzo funny day! Zaczęło się od tego, że Marcin zapytał mnie wczoraj:
- Sylka .... a ty jesteś pewna, że ..... no , że .... odwiozłaś John’a do Agatki ....Słodkiej Agatki, a nie że go ..... ... no -
-Że go zamordowałam? Nie, nie jestem pewna .... chociaż ostatnią rzeczą, jaką znosiłam do piwnicy była kołdra ....-
-Tylko kołdra? A w kołdrze nie było zawiniętego John’a? -
-Kochanie, przecież RAZEM odwoziliśmy go do Agatki, pamiętasz? W sobotnie popołudnie .... siedziałeś z tylu w moim samochodzie i było Ci ciasno i niewygodnie ...... -
-..... No tak ....... jasne, jasne -
John zniknął i nie wysyła żadnych oznak ( nawet rozpaczliwych) życia..... i gdyby naprawdę się nie odnalazł .... to może sama uwierzyłabym w to, że go zamordowałam. Tyle, że on nigdy nie był na MOJEJ LIŚCIE. Na liście do eksterminacji mam 3 osoby.

Wczoraj włączyliśmy sobie z Kaczorkiem nasz ulubiony film : RodzinaAdamsow II.
Pierwsza scena, dzieci w ciemności opuszczają gilotynę .... i mówią :Cieszmy się tą śmiercią .... - ŁUP ŁUP słychać, jak gilotyna opada .... i jak kot wydaje ostatnie miałknięcie ....

Brrrrrrrrrrr

Rodzina Adamsów to gites FILM.

Wczoraj wszystkie zdania wydawały mi się poezją Dylana Thomasa.
Np. pan w sklepie powiedział do syna: Za wszystko będziesz musiał zapłacić....... - Toż to takie głębokie zdanie! Albo: Nie kradnij czasu - napis na zapalniczce. Albo ... Natury nie da się oszukać. Każde wypowiedziane, czy napisane na reklamówce zdanie, wydawało mi się mieć swoją własną pełnię .
Eh ....Noszę torebkę SNOOPY! Dobrze mi, kiedy nic mnie nie oblepia i nie obrasta.
Ludzie powracali z wakacji a ja nawet na żadne się nie wybieram, więc nie będę czuła goryczy powrotu.

Kissi KissiWasza
ASESINA

Tekst z ostatniej chwili:

Ilonka: Może ci fryzurę jakąś zrobić?-
Ja: Tak, a jaką?-
Ilonka: Jakąś głupią .... heheheheh

niedziela, lipca 17, 2005

Kula Shaker GREAT HOSANNAH song

If we stand here together
And we see the world as one
We may think there's no future
But it's the same for everyone
It's like the world has lost its head
And it's like all the prophets said
But will we arise to a new world
If we stand here together
We can laugh at what we've done
All our time has been wasted
And there's nowhere left to run
There may be trouble up ahead
Will we be sleeping in our beds
Or will we arise to a new world
Look for signs and portents
I'm looking for a reason to believe
Will we arise in our time
At the dawn of another meaning
Will we awake at the break of a great hosannah
Well if there's nothing left to do
Just hold your breath and hope it's true
That we'll arise

balkanski wiersz

reportarz


Znów ktoś strzelał dziś do mnie
i to nie na ulicy
Zakradł się do mojego domu
przecież trwa wojna

Wydawało mi się, ze go znam
Zaczęłam uciekać
bardzo szybko a ten ktoś
za mną
Łoskot jego butów

Zatrzymałam się
bo czasami brak siły
żeby uciekać
I on tez się zatrzymał
bo w biegu nie można
strzelać

I wycelował
w moja głowę
prosto w moją głowę
ale zmienił zdanie
opuścił spluwę
i trafił mnie w serce

pif paf



16 lipca 2005 ( 23:09)

sobota, lipca 16, 2005

http://www.poemhunter.com/dylan-thomas/poems/poet-6655/page-2/

I Have Longed to Move Away

I have longed to move away
From the hissing of the spent lie
And the old terrors' continual cry
Growing more terrible as the day
Goes over the hill into the deep sea;
I have longed to move away
From the repetition of salutes,
For there are ghosts in the air
And ghostly echoes on paper,
And the thunder of calls and notes.
I have longed to move away but am afraid;
Some life, yet unspent, might explode
Out of the old lie burning on the ground,
And, crackling into the air, leave me half-blind.
Neither by night's ancient fear,
The parting of hat from hair,
Pursed lips at the receiver,
Shall I fall to death's feather.
By these I would not care to die,
Half convention and half lie.

Dylan Thomas

Love In the Asylum

A stranger has come
To share my room in the house not right in the head,
A girl mad as birds

Bolting the night of the door with her arm her plume.
Strait in the mazed bed
She deludes the heaven-proof house with entering clouds

Yet she deludes with walking the nightmarish room,
At large as the dead,
Or rides the imagined oceans of the male wards.

She has come possessed
Who admits the delusive light through the bouncing wall,
Possessed by the skies

She sleeps in the narrow trough yet she walks the dust
Yet raves at her will
On the madhouse boards worn thin by my walking tears.

And taken by light in her arms at long and dear last
I may without fail
Suffer the first vision that set fire to the stars.

Dylan Thomas
Gringo2000 (20:09) masz nieziemskie spojrzenie...
Gringo2000 (20:09) kobieta szatan
Ja (20:10) wlasnie, prawda?
Gringo2000 (20:10) dzika
Gringo2000 (20:10) namietna
Ja (20:10) faceci sie mnie boja bo jestem zla ....
Gringo2000 (20:10) kuszaca

SANTA ... all in one ... and ? Posted by Picasa

Last Temptation of Christ .... Posted by Picasa

Rosemary's Baby ... Posted by Picasa

... wanna fight, wanna lose ...? Posted by Picasa

silna Posted by Picasa

oczekujac 6-tego ... /zrobione dzis Posted by Picasa

SAMA W DOMU

Sama nie bylam juz od co najmniej 2 miesiecy. I tak nie bede mogla napisac tego wszystkiego, co chce .... bo jestem osoba okrutnie zamknieta .... nawet jesli o tym nie wiecie.
Dostalam internetowe wsparcie przed chwila od kolezanki Bryzki. Piekne to bylo i dobre to bylo, bo BYLO.

Dzis odwiozlam Johna do Gumy. Przeczytalam wczoraj jego rozmowe ... napisal ze Guma bardzo mu sie podoba, chociaz nie mowi po angielsku.

Wiec dzis zapakowalam Johna do autka i odwiozlam na Dlugosza. Bo chcial pobyc sam, to znaczy z Guma i jej rodzina a moze z Gumy znajomymi.

Odwiedzilam mame i Wujcia na cmentarzu a tam palily sie znicze i pomyslalam, ze pewnie moj tata jest w Lodzi ale ja o tym nie wiem. I to wydalo mi sie naturalne.

John powiedzial mi dzisiaj, ze jestem za malo slodka i za silna.

Ale na szczescie to nie ma wielkiego znaczenia.
Potrzebowalam tego samotnego wieczoru ze soba i z Tungus Boyem. John powiedzial, ze ma juz dosc opieki nad psem ....

Ja nigdy nie mam dosc opieki nad psem i to nas rozni.

Nadal lubie Johna.

"Zycie stoi przed nami POTWOREM" - to zdanie przyslala mi dzis mama.

Odwiozlam Johna i juz z samochodu powiedzialam : - U gonna miss your plane -
To tekst z filmu.

I mysle, ze on to zrozumial. A moze nie.

Dzis w nocy bedzie burza a ja bede sama.
Dziekuje za PRAWDE Bogowie.

Wypije za PRAWDE !

piątek, lipca 15, 2005


on chodzi po wodzie .....!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Posted by Picasa

ja ... dzis Posted by Picasa

a photo I realy like ... Posted by Picasa

... Posted by Picasa

Beauty/ taken by Sylwije :))) Posted by Picasa

Just Young Lovers :) Posted by Picasa

a very nice picture Posted by Picasa

swim/ taken by Jeanis Posted by Picasa

Indian ... summer Posted by Picasa

my point of view Posted by Picasa

Tungus przed kapiela  Posted by Picasa

Jeanis na gliniankach .... Posted by Picasa

John and elephants ... Posted by Picasa

środa, lipca 13, 2005


PROTEST jak pre- test Posted by Picasa

ktory Kosovar podoba mi sie najbardziej ....? Posted by Picasa

NES KUWAIT

wlazlam na strone
bo to szkola do ktorej chodzilam ... dawnymi czasy! Nadal maja takie same mundurki!
1993 w dwa lata po wojnie z Irakiem tzn. po irackiej inwazji na Kuwejt.
Wlazilam tez dzis na wojenne strony Kosowa i udalo mi sie sciagnac jedno piekne zdjecie Albanskich Partyzantow z UCK.
Zjadlam dzis wiecej niz w ciagu calego tygodnia i nie mam sily sie ruszyc ... i tak bywa.
Wrocilam do lektury "Wielkiego Gatsby".
I znow zaczelam ogladac filmy na kompie i dvd.
John wloczy sie z gumowa. Popijam kawe czernine. I tle :)

poniedziałek, lipca 11, 2005

STRASZNY SEN

obudzilam sie w nocy ...
otworzylam oczy ... a jeszcze chwile przed ich otwarciem, bylam pewna ze jestem smiertelnie chora i ze zostalo mi pare dni zycia .... ze bede umiarala w okropnych bolach, oslepla i zdretwiala .... zlana potem ...
w tym snie - ktory byl wyjatkowo realny - siedzialam z moja matka i ona mowila : sylwia ..... czasami jestes straszna ..... ale za chwile juz wcale cie nie bedzie .... -
I ja mialam swiadomosc tego, ze mnie nie bedzie ... I myslalam : co jest potem .... grob? I ten grob mnie przerazal .... i myslalam sobie - przerazona bardziej niz kiedykolwiek na jawie : musze robic tylko dobre rzeczy przez te moje ostatnie dni .... A moze to jest raczej tak, ze naprawde pofrune ..... jak mowil zawsze Wujcio ..... ze wcale nie bede gnila ...
Perspektywa smierci .... przezywanie wlasnej smierci .... I to wszystko, co chcialam powiedziec ludziom, Ilonie zeby pofarbowala wlosy na ciemny braz, kiedy mnie juz nie bedzie .... innym dziewczynom zeby sprobowaly wydac cos, co napisalam .... I ten smutek i strach ...
-Chcialam sie nie bac zycia ..... a teraz tak strasznie sie boje .... Po cholere zawsze powtarzalam, ze chce umrzec i miec jakas straszna chorobe, teraz ja mam .... - I caly czas zastanawialam sie, KTO mnie zarazil ...... ?
-Jesli chcesz pozyc choc troche, troche dluzej musisz kogos kochac .... - powiedziala moja wizjonerska matka. A ja szlam wtedy do szpitala do Johna, ktory byl zdrowy ... ( ufff) ... i pomyslalam sobie : moze ja juz kogos kocham .... hm?
Ale mialam coraz mniej czasu na wszystko w tym snie ....
Snilam, ze umieram ... i obudzilam sie z ulga ... troche jakbym przezyla wypadek samochodowy.
We snie pojawil sie niebieski rower - urodzinowy prezent .... i basen .... ktos wrzucil rower do basenu ... i solenizant mial go sobie wyciagnac, solenizant byl mlody i piekny. Byl przeciwienstwem smierci. Zaczelismy wloczyc sie razem i powiedzialam mu, co ze mna jest, a on mnie objal ..... troskliwie ale wiedzialam rownoczesnie, ze juz nigdy do nikogo nie bede mogla sie dotknac ....... I to zabolalo. Ale najmocniejszy byl STRACH.
STRACH W OBLICZU SMIERCI.
Obudzilam sie o 3:00 ... z ulga zamknelam oczy nie na wieki ....... dziekuje, ze to nieprawda ! Dziekuje za nieprawde we snie .... Ufffffffffff
Wiem, jak to jest ...
Tej samej nocy John snil ze lata ... i ze ja tez latam i ze protestuje przeciwko wojnie i ze dostalam jakas pokojowa nagrode .... ktora pokazywalam dumnie.
Latac .... i umierac ...... well