Napisałam dziś pożegnanie Wujcia. Pogrzeb w czwartek o 12:30.
Dziś mam dzień wyjątkowo nerwowy ... myślę, że to kwestia nowej pracy. Zostałam wszystkim w Agorze przedstawiona.
Dyrektor powiedział: Jesteście teraz trybami wielkiej machiny ...
A ja zawsze chciałam nie być trybem, być wolnym człowiekiem.
Może ta praca to nie koniec wolności! Bez skrajności panno S.
Zaczynasz tylko swoją medialną karierę handlowca ... to nie powód do nerwicy i trzęsawki. Oczywiście marzyłaś o książkach i podróżach –ale czy nie na tym właśnie polega dramatyczny paradoks życia, że marzymy o nieśmiertelności a umieramy i zostaje po nas kilka zapisanych kartek z zakupami ( literatura) a nawet jeśli zostaje książka ... zjadają ją myszy?
Podobno kiedyś język służył do porozumiewania się, dziś służy do komunikacji, a to pojęcia inne. Komunikacja jest nastawiona na przekazanie informacji i nie koniecznie na odebranie info zwrotnej. Świat więc zubożał – a ja będę handlowcem w wielkim koncernie. Może znajdę męża, urodzę dwoje dzieci i w końcu powieszę się w jakiejś piwnicy, bo tego nie wytrzymam? Well ...
Czego bym chciała? Chciałabym wypłakać się ze wszystkich sił i w czwartek będę miała okazję, a później się upić ...
Czego bym nie chciała? Nie chciałabym dać się wciągnąć przeciętności, która ostrzy sobie na mnie zębiszcze trupie. Precz MARO!
Zobaczymy ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz