wtorek, lutego 15, 2005

Bardzo poranne czytanie Dylana Thomasa


Zapytacie, KTO zapewnił mi bardzo pranne czytanie Dylana Thomasa ( o 4 : 35) !!! – otóż Tuni, który zamarzył o spacerze o tej właśnie porze i zaparł się, jak prawdziwe zwierzę.
Wylazłam na śniegi w piżamie i kurtce i tak sobie o bardzo poranku spacerowałam i Tuni też spacerował, tylko, że on miał z tego spaceru o wiele więcej radości.
A jak wróciłam do domku, zrobiłam sobie kawę .. i otworzyłam Literaturę na Świecie z 1973 ...
A tam: “Dylan Thomas w Ameryce”:

“i wszystkie twoje słowa i czyny
każde kłamstwo i prawda
umierają w miłości która nie osądza”
(Tej Strony prawdy)

Tekst mnie poraził i sam Dylan, opisany przez poetę J.M. Brinnin’a.
Po raz pierwszy swoje nogi na amerykańskiej ziemi Dylan Thomas postawił w 1950 roku – 21 lutego. Na 26 lat przed moim narodzeniem, 26 lat i kilka dni ...
I odnalazł się ... w zadymionych knajpach Trzeciej Alei. Podobno w 1935 roku portretował go Augustus John i na tym portrecie Dylan wyglądał, jak anioł ... 15 lat zmieniło go nie do poznania – wielki brzuch, połamane, brązowe od tytoniu zęby. Pozostał mu donośny i wspaniały głos, który nadawał inny wymiar czytanej przez niego na wieczorach poezji. Podobno, gdy czytał wiersze innych poetów, treść traciła znaczenie, a liczyła się tylko genialna barwa jego głosu. Dylan Thomas.

J.M. Brinnin napisał o nim słowa, które MUSZĘ zacytować, może dlatego, że tak dobrze je rozumiem:

“Żaden poeta nie może żyć całkowicie w swej poezji lub poprzez nią, ale widoczna już rozbieżność w życiu Dylana, rozbieżność miedzy dyscyplinami sztuki i pocieszeniem alkoholem, barową gadatliwością z nieznajomymi, niekończącą się pogonią za bezwartościowymi wrażeniami oburzały mnie i niepokoiły. Wiedziałem, że ponad wszystko pragnę zająć się nim, wbrew sobie narzucić mu swoje pojecie zdrowego rozsądku; bronić go przed nim samym. Wiedziałem również dobrze, że chcę się go pozbyć, nie brać udziału w jego samobójczych cierpieniach i że nie chcę przewidywać jego przyszłych upadków, których nie da się uniknąć. Nie mogłem się zdecydować. Ta słabość, ta niezdolność odrzucenia lub akceptacji, odejścia lub pozostania, zakłócały obraz, na którym miałem oglądać zjawisko: Dylana Thomasa”.

To właśnie dzięki zaproszeniu J. M. Brinnina, Dylan Thomas pojawił się w Ameryce po raz pierwszy. I Brinnin postanowił zaopiekować się zagubionym angielskim poetą, który był chaosem, a którego poezja była czysta, jasna i subtelna.
Zacytuję mój ulubiony wiersz Dylana Thomasa – alkoholika ... człowieka wymiotującego krwią ... człowieka “upadłego” ...po prostu geniusza XX i nie tylko wieku. W jakimś sensie oświeconego, który nie wiedział, co z owym oświeceniem zrobić ....

Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi;
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.
Mędrcy, choć wiedzą, że ciemność w nich wkroczy -
Bo nie rozszczepią słowami błyskawic -
Nie wchodzą cicho do tej dobrej nocy.
Cnotliwi, płacząc kiedy ich otoczy
Wspomnienie czynów w kruchym wieńcu sławy,
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.
Szaleni słońce chwytający w locie,
Wasz śpiew radosny by mu trenem łzawym;
Nie wchodźcie cicho do tej dobrej nocy.
Posępnym, którym śmierć oślepia oczy,
Niech wzrok się w blasku jak meteor pławi;
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.
Błogosławieństwem i klątwą niech broczy
Łza twoja, ojcze w niebie niełaskawym.
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy.
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy

Brak komentarzy: