Julia wczoraj wyjasnila mi, ze nie TRZA panikowac w zwiazku z nastrojami ..... bo sa i bede zmienne i beda tez skrajne ......
Dobre slowo zdaje sie byc jak eksplozja DOBROCI .... a zle slowo jak smierc milionow .... jak rzez .......
Julia powiedziala mi rowniez, ze gdyby nie ciaza to taki stan nalezaloby leczyc i to szybko w psychiatryku. Obiecala rowniez ze to MINIE i ze nie bede sie bala wszystkiego.
Teraz oczywiscie boje sie wszystkiego, wydaje mi sie, ze z niczym sobie nie poradze ..... Ze umrzemy z dzieckiem z glodu ( co oczywiscie nie jest prawda), ze moze lepiej by bylo gdybym umarla .... nim TO sie stanie .....
Jestem wiec troche jak pacjent szpitala psychiatr. czy tego chce czy nie ....
To sie ponoc wyrownuje jakos w okolicach 5 miesiaca.
Rownowaga hormonalna powraca.
Bogowie, nigdy nie bylam tak wystraszona i lekliwa. Przyszlosc wydaje mi sie .... wojenna i grozna ... smiertelnie wrecz grozna ... jakbym miala paranoje na najwyzszym poziomie.
Brak czulosci wydaje mi sie wrecz gwaltem.
Osobowosci skrajne raczej w ciazy byc nie powinne .... bo w koncu sa limity tego co mozna zniesc .......
I pomyslec, ze teraz tak wazny jest spokoj ............... eh ................. spokoj ..... ktorego przeciez ja wcale nie chce, bo jakbym chciala mialabym mezula ciupula co teraz glaskalby mnie bo wzdetym brzuchu nieustajaca a ja bym mruczala.
Bleh ....
Pisze okropne bzdury, a chce napisca jeszcze gorsze ... bleh .....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz