Od czasu lockdownu zaczęłam kupować tylko lokalnie (wielkie markeciska poszły w odstawkę) i teraz jest sklepik u Pana Łysego i malutka budka " mydło i powidło", gdzie kupuję kadzidełka i środki czystości.
Korzystam z lumpeksów online i tzw. live'ów, na których dziewczyny prezentują ciuchy po kilka złotych i które można dla siebie upolować.
Odkryłam, że nie muszę, jak widać chodzić na basen i do sauny, że wystarczają spacery, a jak się zmuszę, to bieganie.
Ograniczyłam z przymusu kontakty z ludźmi, co zaowocowało nawiązaniu kontaków przez neta np. z Muhanadem, któremy na Samos do obozu dla uchodźców wysłaliśmy kilogramy rzeczy dla kobiet i dzieci.
Wpadłyśmy z Pauliną na pomysł szycia podpasek do rejonów, w których panuje kryzys menstruacyjny i dziewczynki nie chodzą do szkoły, gdy mają okres, bo nie mogą się nijak przed miesiączką zabezpieczyć i krew cieknie im po nogach.
Wydaję książkę. Tak. To właśnie się dzieje.
Więcej czasu na rozmowach i ostatnio, już po szczepieniu - na spotkaniach spędzam z moją mamą.
Odkryłam las, a Ada okoliczne bagna i ostatnio znalazła nawet róg jelenia,
w nagrodę.
Poznaję ptaki, które odwiedzają mnie w ogródku.
Zaczęłam o siebie dbać i schudłam już 10 kg.
Jem tylko zdrowo i mało piję ( bo dieta).
Dużo myślę, niestety mało czytam ( myślałam, że będę czytać cały czas).
Rozmawiam z ludźmi na spacerach z psami, z najróżniejszymi osobami, z niektórymi już się koleguję.
Dzięki tym rozmowom znów zaczęłam jeździć konno, jedna z dziewczyn ma konia w okolicznej stajni.
Wcieram w ryj krem i oczyszczam skórę przed pójściem spać, a nigdy tego nie robiłam.
Mam wrażenie, że żyję teraz tym, co jest ważne: żywym obrazem słońca zachodzącego za drzewem, zapachami wiosny. Jak dziecko dostrzegam otoczenie, bo nie ma wokół mnie niczego innego.
Noszę ładniejszą bieliznę ( dzięki live'owi: Fiszbina, takiego biustonosza, jak felina jeszcze w życiu nie miałam).
Piękno z dziś.