Ślub już za pasem. Za pasem tez za dużo, bo na slubie to by sie chcialo wygladac szczuplo i majestatycznie. Szczegolnie jak sie ma taka piekna suknie, w stylu Ann Boleyn.
Goscie zjezdzaja wielka horda .... materace i karimaty pojda w ruch i koce, kocyki i plastikowe widelce i miski plastikowe i wszystkie garnki.
Trzeba ludzi wykarmic, trzeba ludzi napoic i do snu gdzies ulozyc.
Ze swiata przybywaja. Z USA, Brazylii, Niemiec, Polski, Anglii, Rosji .... no i z Irla oczywiscie.
Tymczasem, sala jeszcze nie zalatwiona a do sluby jeno 5 tygodni. John nie ma jeszcze odzienia i zastanawia sie, czy kilt, czy frak, czy moze tylko garnitur. Ja w tym wzgledzie wszystko juz mam, nawet but na 15 cm obcasie, co uczyni mnie jedna z najwyzszych osob na weselu. I tak przez wieki bede ogladac swoje zdjecia ...... a ponizej w okolicach pasa i ramion glowki moich Gosci.
TRUDNO, jak mowia w Krakowie. Bobbie Brown mowi zeby podkreslac swoje atuty a wzrost jest atutem wlasnie.
Nie mam dzis "lekkiego piora" najwyrazniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz