Ostatnio nauczyłam się kilku ważnych rzeczy.
Mocy pewnych słów i tego, jak ważne są osoby wcale nie bardzo bliskie ale życzliwe.
O pewnych rzeczach nie potrafię rozmawiać z ludźmi bardzo bliskimi. Nie chcę ich angażować.
Łatwiej jest "wyspowiadać" się komuś obcemu ale ważnemu.
To może oznaczać, że prawie każdy może być naszym spowiednikiem i przynieść nam ulgę.
Tylko trzeba być dla ludzi dobrym.
Może być więc tak, że osoba zupełnie obca któregoś dnia zostanie naszychh Wybawcą i nie mówie tego w sensie religijnym.
Moją matką jest Ziemia, moimi siostrami drzewa i kamienie.
Ale ludzie, tak - są ważni.
I to pytanie: Co u Ciebie słychać? - czasem może uratować życie. Pamiętajcie o tym, dobra?
I czasem je zadajcie, niekoniecznie mnie. Komuś. Komuś kto na to być może czeka.
Coraz mniej osób interesuje to, jak się czujemy.
Chciałabym się ze wszystkimi pogodzić. Z sąsiadami, z ojcem.
Tymczasem naprawiam siebie i naprawiam, to co popsuł innym Los.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz