Mam matke szaloną, starego profesora, który jest moim ojcem, miałam chłopaka - zwał się Lu, mam przyjaciela Kaczora i Tungusa Boya - to mój pies. Wychodzi z opisu, że jestem "posiadaczką" - ludzi - nie rzeczy. Zresztą nie jestem wcale posiadaczką ... posiadanie odziera ze szczęscia a ja pracuję nad byciem szczęśliwą, odkrywam, że jestm ... well
czwartek, marca 19, 2020
Słuchając ścieżki dźwiękowej z filmu Himalaya
Nigdy nie oglądałam tego filmu, ale muzyka do niego, wyśpiewana medytacja ( tak piękna, że to zostaje już w tobie na zawsze) twarzyszy mi od bardzo dawna, pewnie od tak dawna, od jak dawna piszę tego bloga ...... Jestem wyjątkowo już starą wiedźmą.
Wiedźmowatość ta ujawnia się w mądrzeniu, w stopniowym mądrzeniu (nie mylić z wymądrzaniem), w pracy nad dumą i w pokorze, która jest pracą nad dumą właśnie.
Jest teraz CZAS MOROWY - od tygodnia dzieci w Polsce nie chodzą do szkoły, bo koronawirus ( cov-19).
Nie pracują markety (!) i nie latają samoloty (!) - jak napisał ktoś bardzo celnie - ogromny kryzys klimatyczny (katastrofa klimatyczna) nie zmusiła ludzi do tego, by przestali latać i emitowac CO2, ale już strach o życie i zdrowie bezpośredni ( jak cov-19) - zmusił.
Globalne ocieplenie wydawało się takie nierealne .... że aż nie można było traktować go poważnie. Ja traktowałam, ale wielcy tego świata czyli korpo mordercy już nie.
Siedzimy od tygodnia w domach, Włosi wymierają w potwornym, zastraszającym tempie .... a w Wenecji kaczki wróciły do fontann, a delfiny na brzegi mórz .... Przez lata ich tam nie bylo, bo wielkie wycieczkowe statki przeganiały i niszczyły wszelkie życie.
Ile musielibyśmy nie wychodzić ze swoich kryjówek, żeby Ziemia znow zaczęła oddychać?
Nie działają fabryki w Chinach, które w czasach bez zarazy emitują i emitują i emitują do atmosefery CO2.
Nie latają samoloty. Granice UE są zamknięte, podobnie jak granice samej Polski.
Mój samochód od miesiąca stoi zepsuty, zepsuł się zanim zaraza zaatakowała.
Robię po 12000 tysięcy kroków dziennie. Pół dnia spędzam w lesie i na polach spacerujac z psami i z Adą, która też jest jeszcze w jakimś sensie 11-letnim szczeniakiem.
Nie odwiedzamy się. Nikt nie odwiedza mnie i ja nie odwiedzam nikogo. Nie tęsknie za tym. Jeszcze.
Świat zwolnił.
To się nie miało stać. To znaczy marzyli o tym ludzie świadomi zagrożeń i klęski klimatycznej, ale w sumie było wiadomo, że to się nie stanie. Że nie przestaniemy chcieć więcej, chyba że naszą cywilizacją zawładnie ktoś, kto powie nam STOP.
I pojawił się COV-19.
To nasz barbarzyńca.
Nasz morderca i nasz wybawiciel.
W jakim zostawi nas stanie?
Niewiadomo.
Jutro, które zasze było wielką niewiadomą dla filozofów stało się w jednej chwili wielką niewiadomą dla każdego.
Heideggerowski Prześwit .... Objawienie i zerwanie zasłony.
Kim jestem siedząc w domu, bez całej tej otoczki pracy, ludzi, ciuchów i innych dóbr.
Ja jestem kobietą z lasu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz