Z kazdym rokiem koliska zycia wkraczamy na jego inna spirale. Zblizamy sie do centrum, w ktorym to my juz bedziemy pokoleniem do umierania. Ja moge sobie pomyslec - jeszcze nie moja kolej. Babcie odeszly ale nadal sa rodzice. W tej kolejce przede mna nadal stoja INNI.
Dzis dowiedzialam sie, ze umarl Roman P. Koles z podworka straszliwie zakochany w mojej Matce. Nasze wielkie z Gocha posmiewisko ale i czlowiek legenda. Roman P.
Mieszkal z matka i siostra na przeciwko naszych okien, w kamienicy na podworku, na 1 pietrze. Matka i siostra zawsze wysiadywaly godzinami w oknach i plotkowaly. Siostra Romana karmila psa kostkami cukru. Kiedys nawet ten ich pies wypadl przez okno ale nic mu sie nie stalo.
Pamietam to 2 pokojowe mieszkanie, w ktorym zyli. Wchodzilo sie do takiego mini przedpokoju , po prawej bylo okno, po lewej kuchnia ( odgrodzona od przedpokoju kawalkiem zaslony). Do dzis pamietam zapach tego mieszkania. Taki zatechly, slodkawy. I ze zawsze bylo tam cieplo, bo to bylo mieszkanie z oknami na sloneczna strone.
Tuz pod oknem byl zlew i ten zlew udawal lazienke dla mieszkancow. Z przedpokoju wchodzilo sie do pokoju, w ktorym na podlodze lezal dywan, a na scianie, po prawej stronie stal segment na wysoki polysk, ciemny , orzechowy. Chyba zamiast scianek z tylu byly tam lustra, zeby wyeksponowac krysztaly i bibeloty. I stala tam cukierniczka, a w niej cukier w kostkach .... dla mieszkancow, gosci i dla psa.
Z duzego pokoju przechodzilo sie do sypialni. Tam spal chyba Roman wlasnie i jego siostra Goska.
Nie pamietam. Od czasu mojej ostatniej wizyty minelo pewnie ze 20 lat. Trudno pamietac szczegoly mieszkania sasiada po 20 latach, prawda?
Pod oknem w duzym pokoju stal telewizor i wydaje mi sie, ze nie mieli sztucznych kwiatow ale paprotki prawdziwe. Moze sie jednak okazac, ze zmyslam,choc sadze, ze nie ma to juz wiekszego znaczenia, teraz.
Roman bywal elegancki. Byl wysoki i ponoc kiedys wystepowal nawet w specjalnej jednostce reprezentacyjnej WP. W Warszawie! Spodnie w kancik, zielony sweter, porzadne wlosy, zlamany nos, bo Roman P. boksowal w swoim czasie. Nie jakis to byl ulomek, sobie nie myslcie.
Jego siostra - najwieksza plotkara na Balutach zawsze byla zwalista i wygladala na 30 lat starsza niz aktualnie byla. Matki prawie nie pamietam. Mala, zasuszona, siwa. Chyba miala loki.
Roman z nikim sie nie spotykal. Czasem moze z kumplami poszedl na bibke i tyle. Ale kobity zadnej nie mial. Zaczeto nawet szeptac, z czego z Gocha zrobilysmy prawdziwa sensacje, ze Roman sypia ze swoja siostra.
W mojej matce kochal sie od lat. Czesto przychodzil do nas i wysiadywal. Ale byl nieszkodliwy i bardzo pomocny i nawet czasem przyniosl mi plastikowe opakowanie po czyms zagranicznym, zebym mogla przechowywac tam swoje skarby. Chyba mam jeszcze jedno z tych opakowan ... Trzymalam w nim naszyjniki z muszli, ktore sama robilam. Teraz pewnie to juz sa jakies pokruszone resztki .....
Jak wyjechalysmy z mama na Litwe ( w tamtych czasach wyjazdy zagraniczne dla niezamoznych osob, jak my, to byla prawdziwa przygoda i rarytas) to Roman odebral nas z dworca. Przywiozlysmy sobie bowiem piekny, nowy czarno bialy telewizor, koce, garnki ..... i duzo duzo innych rzeczy.
Roman pieknie ubrany siedzial z nami w pociagu. Dumny. Wygladalismy pewnie wtedy, jak rodzina. Mama, tata i coreczka. Coreczka bylam podowczas ja. I pamietam, ze strasznie sie wstydzilam, jak on gadal , bo to byl taki prosty chlop. Prosty ale dobry. Tylko, ze wtedy mnie akurat porazala tylko owa prostota. Mialam 12 lat. Chwile pozniej zaczelam wygladac na 18. Kolesie zaczeli mnie podrywac a ja bylam na etapie lalek, nadal i dlugo jeszcze potem. Zreszta umilowanie do lal nadal mi zostalo.
Pozniej Roman przestal do nas przychodzic. Na parterze pod nim mieszkala bardzo ladna Ruda dziewczyna z Ruda corka Asia i juz bez meza, ktory podcial sobie zyly. Pamietam bo niezle to bylo widowisko , jak trupa wynosili. Zreszta, jak na Zgierskiej ktos sie wieszal albo gazowal abo podcinal, to widowisko bylo zawsze. I Roman, ktory cale zycie byl sam i okrzyknieto go juz starym kawalerem, zadal sie z ta ladna ruda wdowa i nawet udalo mu sie jeszcze zrobic jej dziecko. I mysle, ze to byl kawal dobrej roboty. Roman i Ruda wyprowadzili sie ze Zgierskiej.
Ostatni raz widzialam Romana rok temu, przypadkowo na lotnisku w sierpniu , kiedy wracalam do Irla. A moze to byl wrzesien? Wygladal nadal ok. Zobaczyl nas, mnie w zasadzie nie zauwazyl, moze nie poznal .... Powiedzial do mojej matki, ze - Na kobite swoja czeka ! - takim typowo romanowym glosem, z ktorego zawsze chichotalysmy z Gocha. takim bardzo powaznym, meskim ... i takim prostym. Na kobite swoja czekam. Kwintesencja Romana.
Umarl w lutym. Czwartego chyba. Slub z Ruda wzieli w styczniu. Rak pluc. Fakt , Roman zawsze palil ..... W tym ich mieszkaniu oprocz wszystkich zapachow i zaduchow ..... zawsze pachnialo/smierdzialo fajami. Ale w tamtych czasach prawie wszyscy palili w domu. Tak to bylo.
O smierci Romana dowiedzialm sie dzis. od mamy, na gadu gadu.
Nawet lze w ogrodku uronilam. Nie nad Romanem nawet ale ... nad tym .... ze wszyscy stoimy w kolejce, blizej lub dalej. W kolejce na smierc.
I tyle ....
1 komentarz:
och .... taki tekst w dzien Dziecka .....
Prześlij komentarz