i kto powiedzial, ze potrzebne sa wakacje na koncu swiata, zeby sie zrelaksowac ....?
skoro wystarczy joga .....
Czuje sie dzisiaj tak zresetowana, uspokojona i oniryczna i zainspirowana, jak nie czulam sie od dawien dawna ....
Najchetniej zasiadlabym do medytacji
10 dni w Polsce oczywiscie zrelaksowalo mnie i to bardzo, jednak wczorajsza jogi praktyka .... pozwolila by energia tu i teraz przeplywala przeze mnie swobodnie, jak w trakcie pieknego snu.
Czuje sie g e n i a l n i e.
Wyciszona, rozmilowana w trzech branzoletkach na moim reku. Usypiajac Ade nie czulam zlosci, ktora zwykle mi towarzyszy i zniecierpliwienia. Po prostu czekalam az zasnie i podziwialam ogrom lokow (dredo - kolow) na jej glowce.
Czuje siebie.
10 dni w Polsce to 10 dni wypelnionych obecnoscia ludzi.
Obecnoscia.
Bliskosc, przyjazn, wspolna wodka i rozmowy. I tyle czasu dla siebie, dla zrealizowania tesknot.
I nawet kradziez ksiazek z mieszkanka w Pabianicach ( ksiazki ponoc zjadl pies, ksiazki w liczbie ponad 100 ....).
Tylko pierwszej nocy po tej stracie nie moglam spac. A spalam akurat u Megi Ramiegi. Mysle, ze obecnosc Megi, Marka i Justy wplynela na mnie balsamujaco i lagodzaco. Marek jest takim genialnym ojcem. Megi jest taka zmeczona, prawdziwa w tym niezwyklym macierzynstwie.
I ten barszcz ukrainski , ktory podali mi na obiad i slodka Ada bawiaca sie wagonikami - magnesami na Megowej lodowce.
Spelnienie.
Dzis, dzieki jodze, dla ktorej jak czuje jestem stworzona czuje sie dobrze nawet w mojej samotnii w Irla. W pieknym nadmorskim Bray.
Ada spi, ja leze, John w pracy.
PO WIECZNEJ TESKNOCIE nie ma sladu.
Znow, ze wystarczy byc, czuje.
Chwilo, chwilo, chwilo .....
Burczenie w brzuchu przypomina mi o .... wlasnie? Jestem tak zrelaksowana, ze nawet nie wiem o czym. Nie wiem o czym, nie mysle, nie ma mnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz