W przedziale siedzi kilka osób, ja , on i ona. Dziewczyna ma wielkie, niebieskie oczy i jasne nastroszone włosy ... trochę jak piorun. Mocno podkreślone, piękne oczy.
Ja i on siedzimy przy oknie .... jest bardzo młody. Uśmiecha się i żartuje, przez cały czas żartuje.
-Ledwo żyję, czy pożegnania zawsze tak wyglądają ? - mówi niby sam do siebie ale tak naprawdę to do nas. Zaczynamy palić papierosy, bo wszyscy palimy. Ona zachowuje dystans, ja mam wyraz twarzy „ wyrozumiała ciocia”. I tylko on jest radosny.
I tak sobie coraz więcej rozmawiamy.
-Miałem w szkole taką sytuację - mówi chłopak. – Na przerwie, w ogólniaku witałem się z dziewczynami i nagle zobaczyłem nową dziewczynę, piękna długowłosą blondynkę ..... ale ona nie chciała podać mi ręki ...... – „ No to nie potrzymasz mojej graby!” – powiedziałem jej i poszedłem na niemiecki a tam ... tam się okazało, że piękna blondynka, to moja nowa nauczycielka niemieckiego ........Zamurowało mnie ....
Pod koniec ogólniaka już bardzo mieliśmy się ku sobie. Od półtora roku jesteśmy parą ....-
Zapytałam, czy ma zdjęcie tej dziewczyny ale nie miał. Przypominał mi kuzyna przyjaciółki. Poznaliśmy się nad jeziorami w Drawsku..
Ja miałam 21 lat a on 16. Wyglądał poważnie i poważnie się we mnie zakochał.
Chłopak z pociągu był z Giżycka.
Robiliśmy nawet krwi braterstwo, ale już nie ma po nim śladu na rękach i nie tylko na rękach, już w ogóle nie ma po nim śladu.
W trakcie podróży, niebieskooka też się otwiera i uśmiecha
– A ja zawsze chciałam być aktorką. A skończyłam na resocjalizacji - O resocjalizacji opowiada z pasją i z pasją opowiada o swoim starym mieszkaniu na Ogrodowej .... w przy fabrycznym czerwonym domku. „Mój dziadek pracował w Fabryce Poznańskiego i miał klucze do tej wielkiej bramy, nadal je mam. Babcia często opowiadała .... ale już coraz mniej- .
Wysiadamy z pociągu, podróż minęła zbyt szybko.
Robię swoją robotę i po 2 godzinach znów jadę pociągiem, tym razem wracam.
Przedział załadowany. Do mnie przyklejony starszy Pan. Pan mówi po rosyjsku. I ma gadający zegarek. Zegarek wypowiada godzinę. Pokazuje mi go. Staram się zasnąć. Ale niewygodnie.
Cześć ludzi wysiada, zostaje ja, Rosjanin ( Białorusin jak się okazuje) i chłopak o cygańskim wyglądzie.
Staram się dogadać ze słowiańskim starszym bratem. Cygański trochę pomaga, bo całkiem, całkiem zna rosyjski.
-Mam tu córkę w Łodzi, wyszła za Polaka. Ma na imię Luba, to znaczy Kochana – uśmiecha się. Mam też wnuczkę Natali ... Nataszę ....”-
Pytam o sytuacje polityczną na Białorusi ... ale on twierdzi, że mają dobrego prezydent a polityka to walka.
Do rozmowy włącza się Cygański.
Patrzy na mnie i mówi:
-Ma Pani niezwykłą zdolność ..... potrafi Pani słuchać ludzi, to niezwykle rzadka w dzisiejszym świecie umiejętność ..... –
- Bardzo dziękuję .... – uśmiecham się i jest mi miło.
-Czy mogę zapytać, czym się Pani zajmuje? –
-Skończyłam psychologię .... a czy ja mogę również o coś Pana zapytać ? Wygląda Pan egzotycznie .......... –
-Jestem pół Hindusem ..... Moja matka pochodziła z Indii-
-Piękna! Musi być piękna! –
-Była Piękna , nie żyje. Ojciec był wojskowym, dużo podróżował i poznali się ...-
-Często bywa Pan w Indiach ? – pytam
-Tak .... –
I okazuje się, że mówi po hindusku, że ma tam kuzynów i kuzynki i wujów .....
-Podróż do Indii to wielkie marzenie wielu ludzi - mówię. – Ale taka podróż ,nie z wycieczką ..... taka prawdziwa, żeby być blisko ludzi. Chyba zaproszę Pana na kawę ..... – mówię.
Rozmawiamy dalej.
Łódź Widzew.
Mówię, że staram się być buddystką, a on na to, że bardzo bliska jest mu ta filozofia.
Chłopak pracuje z cygańskimi dziećmi, w świetlicy, w ŁODZI. Kiedy sam był dzieckiem, cyganka uprowadziła go z przedszkola, bo wyglądał jak cygańskie dziecko. Ojciec długo go szukał i znalazł. Wniosek .....Wniosek jest prosty – czasami wystarczy otworzyć usta .... żeby usłyszeć historię. A każdy ma swoją własną. Każdy człowiek – nieodkryty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz