"jeśli zwątpisz choć raz, to choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę, powrotów nie będzie"
- z piosenki -
- z piosenki -
Czego wtedy słuchałam ... ? Perl Jeam ... tak i Metallicy ...
Na pierwszej oficjalnej akademii miałam krótką czarną spódniczkę i biała bluzkę ( wtedy moda była inna, biedniejsza ...) ... usiadłam na pięknym parkiecie, bo w szkole zawsze był piękny parkiet .... i kiedy chciałam wstać .... On podał mi rękę i później jakoś tak razem się włóczyliśmy .... przez pewien czas.
W fizycznej stoły były i nadal są zielone.
Teraz wiszą kolorowe zasłonki , wtedy nie. I teraz wszystko wydaje się mniejsze. Minęło w końcu 10 lat.
"No i co dziewczynki ... musiałyście dorosnąć, prawda? Już wychodząc ze szkoły byłyście dorosłe, ale teraz ....." - powiedziała nasza brązowowłosa polonistka, chwaląc się zdjęciami trójki wnuków.
Miała pięknych synów, nawet na studniówkowym programie wspominaliśmy o tym. Studniówkowy program i przedstawienie " Zbrodnia i Kara" ... to było nasze z wtedy dokonanie.
Na tych niskich ławkach, w korytarzu patrzyłam na tych, którzy bardzo mi się podobali ... i oni patrzyli na mnie. A pani z biblioteki była miła i bardzo malutka. Biblioteka zamknięta.
Bardzo nostalgia. Sala gimnastyczna, jakaś taka malutka, malusieńka. Nowe okna. Ludzie którzy chodzili do tej szkoły 30 lat temu i dawniej.
Nagle wpada na mnie Roumald. Rzucamy się na siebie i skaczemy jak dzieci. "O na tym zdjęciu wyglądasz o 30 kg więcej" mówi Różu. " I pomyśleć, że ja się w tobie kochałem" - heheheheheh.
Oglądam zdjęcia w kronice, z przestrachem .... rzeczywiście wyglądałam fatalnie.
Wszyscy wyglądaliśmy inaczej, tacy pyzaci, różowi ....
Cudowne Lata.
Zielona szkoła ... idę przez las, on za mną ... chce mnie pocałować .... ale ja jeszcze z nikim się nie całowałam więc uciekam ...
Nie było go na zjeździe, ciekawe dlaczego? Myślę, że właśnie jego chciałam zobaczyć najbardziej. Mam go na jednym tylko zdjęciu .... właśnie z tamtej zielonej szkoły.
Pierwsze miłości ...
Stajemy przed znielubioną nauczycielką od chemii .... i w śmiech i zwijamy się ze śmiechu.
"Jak się spotkamy za 10 lat i tak się będziecie zachowywać, to odeślę was do domu wariatów"
"Ciebie to z trudem rozpoznałam" - pokazuje na mnie
"Na gorsze się zmieniłam, czy na lepsze ? " - pytam
"No właśnie nie wiem ..." ....
Czarnowłosy Serek ..... jego też nie ma, był 4 klasy wyżej.
Napisałam dla niego wiersz, jeden z pierwszych wierszy.
I napisałam też w tamtym okresie wiersz o zakładzie psychiatrycznym :
"W domu jakich niewiele ktoś z hukiem zerwał sznury od kaftanu, materiał był stary, rozstąpił się czyniąc nagimi spuchnięte ramiona ..." Nie pamiętam więcej.
W ogóle tak mało pamiętam ....
"Stałyśmy przy tablicy i ty Sylwia miałaś narysować trójkąt równoboczny a ja ... trapez .... Miałam trudniej ..... ale żadna z nas nie wiedziała jak się do tego zabrać. To było w 3 klasie ..... " - przypomina moja przyjaciółka, kiedy stoimy w sali matematycznej.
"Pamiętam jak wierciłam dziurę w ścianie ... ręczną wiertarką, żeby powiesić zdanie Euklidesa: do poznania matematyki nie prowadzi królewska droga" ...
Wychodzimy ze szkoły ... i idziemy do okolicznej spelunki. A tam tylko czekam aż właściciel nas wyrzuci, 12 bardzo wesołych i wrzeszczących osób.
"Chciałbym pogratulować Kindze .... naszej gwieździe estrady ... i Sylwi, co to pomagała innym w Kosowie .... i sam sobie - syna ( koleś który przemawia jest jedynym który się rozmnożył). I chciałbym Gosi artykułów, które pisze pogratulować i nowej pracy Remigiuszowi ....
Znudzeni spelunką idziemy do parkui zaczynamy pić ... A potem przenosimy wieniec zabrany spod małego pomnika - na Plac Wolności i śpiewamy " Odę do Radości"
"Wszyscy ludzie będą braćmi ....... la la l ala la " .
I środkiem Piotrkowskiej docieramy do Starej Wozowni ....
I jest jak w domu .... jakby nie było przeszłości ani przyszłości, tylko teraz.
Jakby inne życia i zdarzenia nigdy nie miały miejsca.
W moim notatniku, jak w pamiętniku z podstawówki .... wszyscy zebrani zostawiają wpisy.
Czytam je dziś rano ...
"Zawsze wtedy gdy zwątpię, niech pamiętam o Tobie ..."
Ale nie to zdanie poruszyło mnie najbardziej.
Najbardziej poruszyło mnie inne :
" Jedyne, co mogę Ci napisać, to ..., to, że czuję ogromny żal do ... "siły sprawczej", iż nie dostałem " środków" do wyrażenia tego co czuję i myślę .... ale może całe szczęście ..."
W sali fizycznej ... gdzie zielone ławki ... siedzieliśmy wszyscy na lekcji, która trwała i trwała. Następna miała być matma, moja najmniej ulubiona lekcja.
"Sylwia , pożycz mi na chwilę zeszyt" - powiedział.
A później mi go oddał. A w środku, miedzy kartkami, znalazłam czerwone walentynkowe serce. Z wierszem, który dla mnie napisał ...
Mam jeszcze tą kartkę pewnie, ale nie wiem gdzie ... Na dnie szafy, w szarym pudełku .... obok zeszytu do geografii.
10 lat później ...
10 lat później jesteśmy o wiele piękniejsi i nadal mamy przed sobą wiele szans na miłość, których nie wykorzystamy z " braku środków".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz