dostalam dzis w nocy esa:
"wlasnie sie zastanawiam gdzie Cie zabrac (...)" i to bylo bardzo mile - po pierwsze, bo czuje ze nikt nigdzie zabrac mnie nie chce, ze ... mam porozrywane na kawalki serce, ze jak sie bylo waznym i juz sie nie jest ..... to to najpaskudniejsze z mozliwych uczuc ..."
i caly czas mysle sobie o moim ojcu ... ale wsrod mysli o ojcu pojawia sie rowniez on, obiecujacy wieczna milosc ..... hehehehehe
czuje sie troche tak jakby ktos dokonal aborcji mnie samej, jakby mnie pokroil.
ale dostalam piekna waidomosc, od kogos zupelnie innego .... i ta wiadomosc, a nie oczekiwane, dobre slowo ( na dobre slowo moge sobie czekac ..... hehehe) ..... sprawilo ze poczulam sie INACZEJ:
"szkoda ze nie umiem rzezbic w slowach a nieudolnie lepione dzwieki na nikim nie robia wrazenia. Piekna metafizyczna Sylwio, o twarzy ktora mowi, ze wiesz ... ile razy spotkalas kogos, kogo nie znasz, a wiesz, ze bije z niego niesamowitosc? Czy spotkam sie z Toba? "
Otoz spotkasz sie