Miesiąc temu zadzwoniła do mnie Paulina
-Chciałabym pojechać do obozu dla uchodźców i zrobić coś dla tych ludzi.
Skontaktowałam ją z Agnieszką i Aliną, one dużo robią, Alina była na Lesvos w obozie w 2018 roku i zabrała część rzeczy, które wtedy udało nam się zebrać z Dobrymi Ludźmi ( Zbiórka dla Afrin i Pikpa Solidarity Camp). Pikpa to był taki ludzki obóz, który niestety już nie istnieje.
Dwa dni później (przestrzeń jest informacją, jak mówią buddyści) do grona znajomych na fb dodał mnie Kurd z obozu na Samos.
Postanowiłyśmy z Pauliną, że zorganizujemy ziórkę rzeczy dla dzieci i wyślemy je do tego chłopaka, żeby je rozdał najbardziej potrzebującym.
Po kilku dniach odezwały się do mnie na fb kolejne osoby, z którymi zdecydowałyśmy się współpracować, w tym Mohamed.
Opowiedział nam o piekle obozu, o strasznych posiłkach, o szczurach i insektach, o swojej podróży z Syrii do Turcji i później przeprawie morskiej na wyspę Samos, do lepszego świata.
Samos nie okazało się lepsze, może trochę bezpieczniejsze, bo bomby nie lecą na głowę, ale za to już na wstępie musisz sobie postawić jednoosobowy namiot i w takim namiocie Mohamed mieszka od 18 miesięcy. Najgorsza jest niewiedza: jak długo jeszcze?
Mówi: ludzie skazani na więzienie przynajmniej wiedzą, jak długo będą w nim siedzieć.
Nasza wysyłka została sfinalizowana po około 3 tygodniach i plan się urzeczywistnił. 150 kg na Samos kurierem, 90 kg na Lesvos z The Hope Project.
Uświadomiłam sobie wtedy, że najważniejsze jest, kiedy z idei, która powstaje w głowie, ulotnia formuje się prawda, która się uskutecznia. Idea się urzeczywistnia i staje się faktem.
To w człowieczeństwie wydaje mi się największą wartością, że mamy możliwość nie tylko odtwarzać, powielać, przeżywać, ale również aktywnie tworzyć. "To poziom aktywności konstytuuje człowieka" ( zasłyszane).
Im jestem starsza, tym jestem skuteczniejsza. Co będzie za 20 lat, jeśli przyjdzie mi dożyć?
Na fali tej wirtualnej podróży na Samos, a później na fali paczek, które tam, dzięki ogromnemu wsparciu Dobrych Ludzi poleciały, zrozumiałam, że są takie momenty, kiedy w naszej przestrzeni otwierają się tunele, które prawie nas zasysają i grzechem byłoby nie iść w tę stronę.
Pojawiają się ludzie, z którymi zbordnią byłoby nie podążyć. Z którymi chce się kontynuować Drogę.
Oczywiscie takie "tunele" i "drzwi" nie są otwarte cały czas, albo w nie wchodzisz, albo często zamykają się na zawsze.
I już nawet nie chodzi o zmienianie świata, o dobro i inne Duże Sprawy, ale żeby nie przegapiać takich otwartych drzwi.
Jak macie impuls, jak coś mocno czujecie, to zanurzajcie się w tym.