poniedziałek, lutego 05, 2018

Blogowanie po 40-tce, 50-tce i 60-tce


Okej, okej, okej, dziś chcę się do czegoś przyczepić.

Chcę się przyczepić do kobiet 40ści plus i do tego, co   z a w s z e   od nich słyszę, a słyszę mniej więcej to:
"Ojej, czterdziestka nic w moim życiu nie zmieniła, jak super jest być po 40stce, po czterdziestce jestem nareszcie pewna siebie, po czterdziestce już nie zwracam uwagę na facetów i żyję po prostu dla siebie ..... Zmarszczkami wcale się nie przejmuję, zanikiem płodności wcale się nie przejmuję, menopauzą nadchodzącą jeszcze mniej się martwię, bo życie po czterdziestce jest najpełniejsze na świecie i najlepsze. I wiem czego chcę w łóżku po czterdziestce .... i .... same achy i ochy".

Z tego co słyszę, to najlepszy okres życia jest po czterdziestce ...... hm ......... hm....... hmmmmm......
No ja się z ty całkowicie, absolutnie nie zgadzam!

Czy po czterdziestce jestem bardziej pewna siebie? Nie jestem.
Jestem raczej mniej pewna siebie.
Czy żyję tylko dla siebie i nie zwracam uwagi na facetów? Cóż, to raczej oni nie zwracają uwagi na mnie.
Nie przejmuję się zmarszczkami? Oczywiście że się przejmuję. Jak patrzę w lustro na oklapniętą gębę, to się bardzo przejmuję.
I zanikiem płodności i nadchodzącą menopauzą i łóżkiem po czterdziestce ....

Ja widocznie NIE JESTEM PO CZTERDZIESTCE, bo się tym wszystkim martwię i nie jest mi wcale z powodu wieku "tak dojrzale i pewnie siebie i tak w raju".

Jestem raczje bardziej strachliwa po czterdziestce, na koniu już tak jak kiedyś na złamanie karczycha nie pojadę, bo kręgosłup już nie ten i ta ostrożność starcza w głowie ( właśnie, dobrze to nazwałam). Rozważna i ostrożna kobieta po czterdziestce.

Zaraz wyjdzie na to, że nie godzę się z wiekiem i że jestem wybrakowana i potrzebna mi terapia.
Godzę się, bo nie mam wybory. Czas upływa. Jedyne, co cieszy mnie, to że dociągnęłam wieku oklapniętej gęby i gorszej figury, bo wiele kobiet nie przekroczyło tych magicznych " rajskich wrót" .... tzn. one przekroczyły je dosłownie i już ich z nami nie ma.

Może jestem kobietą niespełnioną i dlatego "bycie po czterdziestce" nie jest dla mnie takie satysfakcjonujące?
No może tak.

Tylko, że ja w zasadzie nie znam żadnych spełnionych ludzi. Więc czy są tacy ludzie?

Powiem to jeszcze raz - może w tym roku, kończąc 40 plus nareszcie poczuję tę pełnię? Ale chyba nie. Zachwyty nad byciem po czterdziestce to jak zachwyty nad orgazmem, którego większość z nas nawet nigdy nie miewa, ale o  nim słyszało.