Na urodziny, przygotowuję muzykę romantyczną, dlatego, że jestem zakochana.
Fajnie, na krok przed tak ważnymi urodzinami czuć, to co czuję. Jeśli doczytacie tego posta do końca, zobaczycie, kto sprawia, że krew krąży mi w żyłach szybciej ....
Już nie jestem smutna.
A byłam.
Ciocia Marysia, nie uciekła przeznaczeniu, zaakceptowała je. Umarła.
Razem z Adą widziałyśmy ją po raz ostatni, już nie żywą.
Beżowa sala, na ścianie drzewo oliwne, mocny symbol. Drzewa oliwne trwają tysiącami lat. My nie.
Ciocia Marysia ubrana na brązowo, w beżowych pończochach.
Gładko uczesana.
Ada chyba nie wiedziała, co zobaczy.
Ja też.
Ale tak naprawdę, nie zobaczyłyśmy naszej kochanej, mądrej i dobrej Marysi.
Jej tam nie było.
Na pogrzebie okazało się, że mamy dużą rodzinę.
Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę. Wielki stół, przy którym wszyscy byśmy się spotykali.
Tyle, że nie takie było moje przeznaczenie.
I tyle.
Jakie jest moje przeznaczenie?
Oddać się w ręce Losu, posłusznie i pozwolić, by robił ze mną, co chce. Trochę, jak bierna ale zakochana kobieta.
Jak wygląda Los?
Mój.
Wygląda, jak średniowieczny rycerz. Jest wysoki, silny, waleczny, niezłomny. Patrzy na mnie z przymrużeniem swoim wiernym okiem. Widać, że mnie kocha, lubi i szanuje.
Nie wiem tylko dlaczego, nie pytam.
Znam jego imię, ale się nim dzielić nie będę.
Usłyszałam je od irlandzkiej wróżki Dary, 6 lat temu.
Mój Los chroni mnie, kiedy ładuję się w kłopoty. (Wiem, wiem to wszystko magiczne myślenie i może w tym wieku już nie wypada myśleć magicznie ... ale to jedna z cech, które pewnie się we mnie nie zmieni ).
Los ma szeroki kark, mocny, porośnięty jasnymi włosami. Pachnie.
Chciałabym dotknąć go opuszkami.
Ma duże dłonie.
Jest emanacją siły.
Zawdzięczam mu wszystko.
Zawdzięczam wszystko Temu, Kto taki LOS mi zgotował.
Więc już wiecie w kim jestem zakochana?
Jestem zakochana w moim Życiu. I te romantyczne piosenki na cześć Życia będę wygrywać.
Moim Cieniem jest Siła. Jego siła.
Do Niego należę.
Kocham.