sobota, lutego 05, 2005

straszliwe przejedzenie

jak to brzmi ... zupelnie jakbym byla NASYCONA - jakby Hamsunowski glod ... nie byl moja kategoria ... u la la - powiem z francuzka, jakkolwiek to zabrzmi.
Zreszta dla kazdego zabrzmi inaczej.
Dzis zamiast na jezdzic na lyzwach, wypilam kawe z Dominikiem Ewity. Dzis tez rozmawialam z moja Ewi - Alicja z mojego lustra na gg.
Z Dominem gadalismy o "nie odkladaniu rzeczy na nigdy". Tzn. on ma zupelnie inny punkt widzenia, uwaza, ze mozna sobie cos na dluzsza mete zaplanowac i realizowac, mysle, ze to zdrowe podejscie ( ja takiego nie mam). Domino mial piekny sweter (home made - jak powiedzial). Taki goralski style!
Dlaczego z lyzew nici? Bo lyzwowy partner ma zwichniete palce u prawej reki i reke w gipisidle. Domino is realy sweet one :)
Dzis tez widzialam niezwykle slodka i dobra istote o imieniu Lu.
Lu zabral Prosiaczka, czyli Tungusa i odplynal z nim w sina dal .... w sina dal ...
A na mnie czeka Gatsby ... wiec zaraz wale sie na wyro, bo czuje sie wyczerpana ( to wynik NASYCENIA).
Kaczica smiga teraz na baletach ( dance dance dance). Odwiedzil mnie tez Maciek Berdysza ( kazdy czlowiek wystepuje u mnie w odniesieniu do innego czlowieka - zauwazyliscie: Domino Ewity, Moja Ewita,Maciek Berdysza, Moj Kaczor ... ). Lu nie ma odniesienia. Chyba ze odniesienie do swojego Taty albo mamy. A moze Lu ma odniesienie, o ktorym ja nie wiem?
Kazdy powinien miec dokad pojsc ...Ale czy kazdy powinien miec odniesienie? Czyja jest np. Sylwia? Chyba Tungusa. Sylwia to Pani Tungusa.
Czyja jestem, gdzie przynaleze?
Retoryka pytania.

Brak komentarzy: