wtorek, lutego 22, 2005

Kobieta nie może być sama



To znaczy może ... ale pod kilkoma warunkami: ma stałego kochanka, który traktuje ją cudnie ... choć tymczasowo, ma pracę – pasję, ma lat 20 ścia, jest zakonnicą ...
I to by było na tyle.

Tak więc jeśli jesteś kobieta powyżej 20, nie jesteś zakonnicą, nie masz stałego kochanka, który traktuje cię cudnie i nie masz pracy – pasji - jesteś skazana, choćbyś stawała na głowie na głęboką frustrację. I na bycie kuriozalną ...

A teraz pytanie, dlaczego nie umiemy być same i dlaczego wtedy wpadamy w łapy frustracji i nerwic?
Istnieje wiele legend i baśni – są w nich kobiety i są w nich mężczyźni i zawsze w tych baśniach i legendach te dwie tak odmienne istoty – odnajdują się i żyją razem, a nawet jeśli się gubią, to i tak w rezultacie ( baśnie i legendy zwykle kończą się dobrze) łączą się i tak trwają po wszech czasy.

Kobieta – konstrukcja silna, przewrotna, perpetum mobile ... esencja przyjmowalności. Niewypełniana musi umrzeć. Umrzeć wewnętrznie. Zapomina, że jest piękna, zapomina, że tyle może zrobić. Wydana na pastwę bycia niczyją, z poczuciem przemijalności, od którego nie sposób się odgrodzić.
Potrzebujemy dopełnienia, żeby móc prawdziwie żyć. Żeby się nie bać, żeby zaleczyć poczucie samotności. Świat wyciąga po nas ręce, a my wychodzimy z zasłoniętymi twarzami.
I te zasłony zdejmują nam mężczyźni, jeżeli są. To takie arabskie. Kobieta odsłania się naprawdę, nawet kobieta Zachodu - tylko przed swoim mężczyzną. I nawet jeśli przy nim również czuje się zagubiona, to bez niego – zagubienie to jest bezdenne.
Przyznać się do tego, to już wielkie coś. To powrót do źródeł, do legend, powrót do wilczej natury.
Zakochany człowiek podobno wcale się nie przeziębia, tak powiedział mi dziś lekarz rejonowy, na badaniu wstępnym.
Brak miłości to choroba, choroba na śmierć. Musicie nas kochać, bo wyginiecie, chłopcy.
Musicie nas kochać ...

Brak komentarzy: