poniedziałek, lipca 30, 2007

1023 post

ogarnal mnie rewelacyjny spokoj

chcialabym napisac cos o Ameryce ...

Bo przeciez juz cos wiem chyba ... siedze tu cala wietrzna wiecznosc

la la la

dzis wybralam sie do sklepu kupic cos dla TAMARY - corki Gochy. Tamara urodzila sie 2 tygodnie temu i zasluguje na prezent. Miala byc chlopcem i jej plec okazala sie wielka niespodzianka

wczoraj pojechalismy na annual party do wojka Joe i jego kobiety Andrei.
Wojek jest bardzo irlandzki i jest prezydentem banku, jego ojciec sprzatal w szkole wiec pieknie wiedziec, ze o wlasnych silach mozna sie dorobic pieknego czerwonego domu z basenem mile od atlantyckiej plazy, w bardzo luksuswoej dzielnicy.

obecni tam ludzie, byli jak ci, ktorych spotkalam 9 lat temu w Lake Barrington, w Chicago. Bogaci i zmanierowani. Tyle ze starsi niz ci, ktorych znalam wtedy. Panie sporo po 40 wygladajace z tylu na 16 latki. Panowie wygladajacy mlodo.
-Dziendobry, witamy - powiedziala do nas ruda gwiazda, kiedy weszlismy do domu. Nie chcialam sie z nia bardzo witac i wymieniac tych uprzejmosci wiec po rosyjsku zaczelam przepychac sie prawie piesciami do toalety, ale kiedy juz tam dotarlam .... okazalo sie o zgrozo, ze toaleta jest zajeta .........

wrocilam wiec do Johna, Barbary, Katleen i Bernardett. I do rudej gwiazy
- ja i Andrea jestesmy razem w szkole tanca - oznajmila dumnie i wynosnie ..... Jak mozliwe zeby w tym wieku chodzic do szkoly tanca ? - zastanowilam sie i sporzalam na nia. Luksusowe perfumy, brazowy stroj "japi", pomarszczona geba, chuda ( oczywiscie, ze chuda, niezyczliwa i falszywa).

Eh .....

Bogaci Amerykanie sa bardzo wyniosli. Pewnie czuja sie lepsi. Te wszystkie pudelkowate panie ... siedzace na kanapie "post nastolatki" .....
-One maja to wszystko .... ale wiesz co John, oddalyby to w oka mgnieniu zeby miec nasze 30 lat ...... hehehehehehhehehhhe -

I to chyba prawda. Mysle, ze starzejacy sie bogaci ludzie nienawidza mlodosci w zadnej formie ..... z wyjatkiem bogatych facetow wyszukujacych nastoletnie kochanki i bogatych starych bab kupujacych sobie "milosc" , mloda "milosc". Nie wiem skad taka mysl.

Mam 30 lat , mieszkam w domu nad oceanem ...

Fizycznie jestem w dobrej formie .... moge, nadal moge jeszcze wszystko ....
Nie chce tracic tego magicznego czasu na wypelnianie sie groza , heheheheh.

Czuje, ze dzieje sie we mnie cos dobrego, cos bardzo dobrego ...

Bogowie!

Czy aby ?



piątek, lipca 27, 2007

Czytajac Bert'a Hellingera ( Magda B bylaby ze mnie dumna)

Niezwykla , odkrywcza ksiazka i kontrowersyjna.
Kontrowersyjna, jak sama metoda ustawien rodzinnych Berta Hellingera.
Czytalam ja na plazy przez kilka dni ... robiac sobie przerwy oceaniczne ( nie wiem, czy kiedys o tym pisalam ale rozmawiam z Oceanem .... )

Hellinger pisze o 2 silach , ktore determinuja nasze zycie: milosc i bol

Wszystkie inne sily i uczucia sa wtorne i nie prowadza do zadnej akcji. Gniew np. kiedys natychmiast wywolywal reakcje : rozgniewany czlowiek rzucal sie na drugiego z maczuga i czynil mu krzywde, rozladowujac swoja agresje, swoje napiecie. Najczesciej rzucal sie w obronie zycia, dla zycia zachowania. Gniew i zlosc dawaly mu sile, by walczyc. Dzis juz nie walczymy, nie umiemy spozytkowac gniewu.

Dla Hellingera przeciwienstwem milosci jest obojetnosc .... nie nienawisc, jak potocznie myslimy. Nienawisc jest miloscia , nienawidzimy osoby, ktora sprawila nam bol, osoby ktora kochamy ......
-Jesli spotykam 2 osoby z problemem w zwiazku, przychodza do mnie i ja widze, ze nadal po latach czuja bol ..... to widze szanse na rozwiazanie pozytywne, widze szanse na przyszlosc, na kontynuowanie zwiazku, na wiez ........... Jesli przychodza do mnie 2 obojetne osoby ....... wiem, ze juz nic nie da sie zrobic, ze przyszlosc zwiazku jest zdeterminowana ....

Hellinger bardzo duzo pisze o przynaleznosci .... o klanowosci, o "blogoslawienstwie" rodzicow ..... bez ktorego czlowiek - dziecko czuje sie wykluczony ...... bez ktorego nie moze po prostu zyc swojego zycia ...... Rodzice nie staja sie rodzicami, bo sa dobrzy albo zli, staja sie rodzicami, bo lacza sie fizycznie i nie ma znaczenia, jakimi ludzmi sa, wazne jest jedno : ich dar dla dziecka: zycie .... i za to zycie dziecko winno wyrazic wdziecznosc. Jesli tego nie zrobi samo siebie pograzy.
U Hellingera znajdujemy szokujace rzeczy : cyt: " Podstawa szczesliwego rozwoju jest szacunek wobec rodzicow i poszanowanie samego rodzicielstwa, dawania zycia. Przy tym nieistotne jest jacy sa rodzice. Jezeli ktos pozwala sobie na pogarde wobec rodzicow, bedzie przedstawial w swoim zyciu to czym gardzi. Wlasnie poprzez pogarde stanie sie taki, jak oni" ( s.94 B. Hellinger: "Praca nad rodzina" Gdanska 2003 ).

Ciekawe jest jego podejscie do pacjentow: - Kiedy przychodzi do mnie czlowiek i zaczyna opowiadac jak WIDZI swoje zycie, jakie ma problemy, jakich krzywd doznal .... czuje sie z tym niekomfortowo, czuje wrecz bol. Dlatego jedyne, co chce wiedziec to, jak wyglada jego rodzina, jak wyglada i jak wygladala: czy rodzice byli razem, czy w rodzinie ktos umarl, czy byly jakies wypadki, choroby - To mi wystarcza, bez calej tej emocjonalnej paplaniny o uczuciach, bez calej tej subiektywnosci, ktora bije z kazdej opowiedzianej historii ....

Bo to, ze ktos cos widzi i czuje wcale nie znaczy, ze to wlasnie tak wyglada .... Budujemy w glowach historie, a fakty to fakty ..... Matka byla dla mnie zla, kiedys ...... niepozwalala mi na nic ....

Jesli ktos powie: rodzice sie rozwiedli, siostra matki umarla, ojciec pil .... to sa dla Hellingera fakty.

Wiec dla przykladu : jesli ja doswiadczam czegos teraz, to wcale nie jest tak oczywiste, ze to ma miejsce. Jesli np. ktos napisal o mnie cos zlego ale nigdy mi tego nie powiedzial .... i nadal troszczyl sie o mnie i dawal mi jesc .... to co jest faktem w tej historii ? To co wyczytalam i co moglam dowolnie na 100 sposobow zinterpretowac, czy raczej to, ze dal mi dom, jedzenie, zainteresowanie i troszczyl sie o mojego psa.

Rozumiem Hellingera. I chyba przychylam sie do jego wersji.
Musimy przynalezec.
Rodzina ksztaltuje nas nieodwracalnie.

Nie ma sie o co wsciekac.

Podstawa wszystkich zachowan, nawet tych destrukcyjnych jest milosc .....
Kocham moja matke i widze ze ona cierpi wiec postanawiam podswiadomie : umre za nia .... i przestaje jesc.

Nie bede tlumaczyc calej metody.
Chodzi mi o cos innego.

O to, ze licza sie FAKTY a nie DOMYSLY i INTERPRETACJE ....

Wychodzac z oceanu poczulam jakas niezwyklosc i zrozumienie.

Poczulam jak bardzo iluzyjnie zylam i jak tworzylam swoja wlasna rzeczywistosc.

Poczulam sie wolna od wszystkiego.

Poczulam ze nie musze sie z niczego tlumaczyc i nie musze sie niczego bac.

Nie musze tez nikogo sluchac.

"Kto siega pod powierzchnie, czyni to na wlasna odpowiedzialnosc" - nie pamietam czy powiedzial to Nietzsche czy Wilde ... chyba Nietzsche.
Przeczytalam cos co nie bylo przeznaczone dla mnie, gdyby bylo - uslszalabym o tym i wtedy to by zaistnialo.

Wolno mi wiec kierowac sie miloscia.

Hellinger wymienia jeszcze jedna wazna rzecz: kobieta pojdzie za swoim mezczyzna.

Wiem to patriarchalne, ale tak funkcjonowal swiat.

Mozemy tego nienawidzic .... to uczucie wtorne.
Mozemy tez nienawidzic swoich rodzicow, najbardziej w ten sposob kazac siebie i z kazdym dniem bardziej sie w nich zmieniajac. Im bardziej nie szanujesz ... tym bardziej tym sie stajesz.

Nienawidzilam palenia, majac 20 lat .... moja mama palila. Teraz pale, duzo.

Nienawidzilam zmiennych nastrojow mojego ojca ..... teraz mam walsnie takie.

Ja nawet nie musze rodzicow akceptowac, ja mam ich po prostu szanowac, jako dawcow zycia.

Okey .... to chcialam napisac i napisalam :)
Caluje

czwartek, lipca 26, 2007

wazna rozmowa z dzis .....


Rubinowy
jak Ci sie układa

Sylwia
srednio

Rubinowy
??
Sylwia
well .... pojawilam sie w nowym kraju, nie mam tu nikogo
jestem zdana na Johna

Rubinowy
przechodzisz kryzysy
jako samodzielna kobieta

Sylwia
znalazlam sobie sama praca, jako asystentka fotografa.
tak mam kryzys

Rubinowy
chyba rozumiem
Ty jestes typ zwierzecia towarzyskiego

Sylwia
znalazlam tez prace w organizacji humanitarnej pomagajacej na Haiti.

Rubinowy
musisz miecd ludzi wokół siebie, którzy chłoną Ciebie i twoje emocje

Sylwia
ja jestem typ, co chce miec kontrole nad zyciem i swoja kase

Rubinowy
inaczekj nie funkcjonujesz
Sylwia mam powązne pytanie : czego ty chcesz od zycia?tak naprawde, bez pieknych slow ?

Sylwia
zrealizowac swoja pasje: pisanie, podroze .... milosc
chcialabym zeby john mnie kochal na zawsze, zebym mogla podrozowac np na Haiti z misja, zebym sobie pisala, i zebym mogla wrocic do Polski i czesto bywac z moimi przyjaciolm i
moze chcialabym miec dziecko tez

Rubinowy
dziecko uważam, że powinnaś miec ale to moja osobista opinia,
widzisz chodzi o to że w mojej opinii
tylko i wyłacznie Potrzebna Ci próba odpowiedzialności i ktoś kogo bedziesz mogła kochac
bezwarunkowo
rozumiesz ??

Sylwia
tak .... rozumiem

Rubinowy
rozwine
ja wiem co przeżywasz w związku z tata
swoim
i swoim zyciem
i pfrzypuszczam jak bolesne były Twoje rozterki
związane z tym tematem
widzisz w mojej opinii
potrzebna Ci rodzina

Sylwia
tak ..... zgadzam sie z Toba

Rubinowy
potrzebna Ci Sywkowa rodzina

Sylwia
ale to musi byc dobra rodzina a o taka trudno
odczytujesz i nazywasz cos czego ja nie umiem
RODZINA


Rubinowy
MYsle ze zawsze uciekałas od tego
bo bałas sie że zostaniesz sama

Sylwia
tak zawsze uciekalam od tego ....
, nadal sie tego boje

Rubinowy
wiem, ze jako partner nie jestes najłatwiejsza
stawiasz wysoko poprzeczke i szybko sie irytujesz brakiem spełnionych wymagań


Sylwia
bardzo wysoko
bardzo sie irytuje
Bogowie jakie to proste sie wydaje -rodzina, I NEED RODZINA!


Rubinowy
a potem facet zbyt słaby od Ciebie ucieka
skupiasz wokół siebie swoistą cyganerie ludzka
sylwkową rodzine
ludzi z radia
ludzi poznanych w drodze
bardzo czesto na tej drodze stają mężczyźnie
intelektulaiści
dla których jestes wyzwaniem
oczekują że Ty to Ty
bo umiesz z nimi rozmawiac
jesteś równorzednym partnerem
zdobycza, która sie poszczyca
mysle jednak, że nie zdajesz sobie sprawy, ze oni w głebi serca nie szukaja Ciebie jako wypełnienia
domu
Sylwia
ale oni ci ludzie przychodza i odchodza i nic nie jest na stale
zyje tak, ze nie mam nic na stale, gdzie zagrzeje miejsce, to juz uciekam i juz mnie tam nie ma

Rubinowy:
widzisz
to nie ludzie dobieraja Ciebie Sylka
to Ty ich dobierasz

Sylwia
...
dajesz mi poczucie mocy

Rubinowy
i To jest Twoja zyciowa siła
cobyś nie mówiła o swoich jazdach
życiowych
histeriach i furiach ,
mówię to szczerze i to nie tylko moja opinia,
jako człowiek i osobowośc jestes osobą silna
tak Cie postrzegaja
jako kobieta chciałabys sie na kims oprzeć i ale nie uciekaj od siebie nigdy
jak człowiek podróznik znakomita pisarka
Sylwuś jestes osba silna
więc nie rozczulaj sie soba
Sylwia
nie bede


wtorek, lipca 10, 2007

się zaczęło

i pisze to z radoscia .... jakby samochod wlasnie ruszyl, samolot wystartowal, kon rozpoczal galop ...... albo ...... no wlasnie .... wyczekiwalam momentu i klimatu i terazmoge juz pisac i zdjecia wrzucac ....

zrobilam w weekend piekne zdjecie : jest ponizej , zwie sie "kobieta" .... i jestem z niego zadowolona.

jestem tez zadowolona z siebie, bo .... pracuje (za darmo) u fotografa, patrze na piekno i jak sie je robi .... ( w photo shopie mozna piekno robic ) .... praktykuje JOGE .... bola mnie wszystkie , wszystkie miesnie ..... ale moj brzuch czuje sie swietnie. Jakby sie narodzil.

Po jodze zabieram Tunga na spacer nad zatoke, a nad zatoka jest pieknie.

rozkochalam sie w oceanie i on rozkochal sie we mnie ( moze to za duzo powiedziane). W weekend plywalam tak duzo, ze wychodzac kolatalam sie z zimna, jak dziecko

....

Posted by Picasa

streets

Posted by Picasa

Eviva !

Posted by Picasa
Posted by Picasa

hak-i

Posted by Picasa

poniedziałek, lipca 09, 2007

Posted by Picasa
Posted by Picasa
Posted by Picasa

a car in space

Posted by Picasa

flying

Posted by Picasa

walking

Posted by Picasa

w kawiarniany gwar, jak tornado jazz sie wdarl i ja tez chcialem grac ...

Posted by Picasa

piekna

Posted by Picasa