niedziela, września 25, 2005

dzien polowan

nazwalam blogowy wpis " dniem polowan" bo ... wylegiwalam sie dzis na bezkresnych ... i bylo bardzo pieknie - napisalam nawet poemat - pochwale chwili , bo coz innego nam chwalic jak nie chwile Braciszkowie !

chwalic chwile to bardzo duzo, chyba. Medytowalam .... tez na bezkresnych ....

i myslalam ... ( mysle zawsze - chybaze zawladnie mna gniew nieczysty ).

myslalam ... chce wakacji i to jak najszybciej bom zmeczona 7 miesiaczna praca - czyw iecie ze to najdluzszy czas pracy w moim zyciu - 7 miesiecy ? i z jednym dniem wolnym .... tylko i 3 dniami w gorach ....

jestem zmeczona ... i moje cialo odrywa sie od duszy ...

auto znow trup .... nie odpala ... i ktos wlozyl mi pod wycieraczki plakat wyborczy PiS .... wiec postanowilam wcale nie glosowac. Nie mam jak na glosowanie dojechac do Lodzi ...

rozmawialam o sekretach .... wczoraj z Jonem - on uwaza, ze sekrety w zwiazku .... doprawadzaja do jego rozkladu ... ze "zjadaja od srodka" ....
ja oczywiscie wcale tak nie mysle, moze dlatego ze mam swoje sekrety ... i nie chodzi o ich mrocznosc chodzi o tajemnice powiezone mi przez ludzki, ktorych kocham i o rzeczy z przeszlosci, ktore i tak nikogo by nie zainteresowaly, chyba ze na zasadzie sensacji ...
No i mam jeden sekret zwiazany z Johnem , choc to nie ma zwiazku z zadnym innym mezczyzna ... Po prostu nie wiem jak mu o pewnej, dotyczacej go rzeczy powiedziec , bo to krepujace ....

dzis wysuszylam wlosy calkiem swobodnie i pozwalam im sie krecic !

czy to znaczy , ze mam pokretna osobowosc?

chce zeby ktos opiekowal sie mna i jednoczesnie che podolac sama

chce nowy samochod!
moje auto umarlo ......

John powiedzial dzis: jesli wolisz kupic samochod niz przyjechac do Stanow w grudniu - ja to zrozumiem. Dobrze ze ejst taki pelen wyrozumialosci .... ale ja nie wyobrazam soebie nie widziec go przez tak dlugi czas .... nie uprawiac milosci przez tak dlugi czas .... i byc daleko, przez tak dlugi czas ....

no i takie to sylwiowe komplikacje - zadne bo zadne, a jednak. Wazne by nie wywolywalo to wszystko agresji we mnie. Bo agresja jest ZLA ... nie przepraszam agresja jest .... po prostu jest i trza ja przetransformowac w cos dobrego. No i to sie podobno ladnie daje.

Wiec niech sie da - la la la la la

slonce zaszlo a wraz z nim moj pogodny nastroj.

bo kogo ja kocham i gdzie kocham i jak kocham i czego od tej milosci wymagam?

od siebie mam zaiste wymagac i tylko od siebie.
i tak chce
optymalne rozwiazanie : kupuje auto i lece do stanow i kocham sie i kocham caly caly caly czas .... i jestem w drodze!!! Niech sie stanie!
caluje Was :)))))))

sobota, września 24, 2005


Santa Jeanis Posted by Picasa

TRZY SIOSTRY NA POLACH Posted by Picasa

Indian Roots Posted by Picasa

and I want you .... Posted by Picasa

dreams ....dreams .... dreams ....dreams... Posted by Picasa

......... Posted by Picasa

summer's almost gone .... but ... Posted by Picasa

"take my hand and if I'm lying to you, I always be alone .... if I'm lying to you" Posted by Picasa

woodstockowy klimat luzu Posted by Picasa

love ... is the many splendor thing Posted by Picasa

wino - grona Posted by Picasa

ALICJA ... the hippi girl today Posted by Picasa

piątek, września 23, 2005

BROKEN FLOWERS .... by JARMUSCH

Broken Flowers

Nic się nie dzieje – po pierwsze .... ale czasami tak jest, że nic się nie dzieje i to jest dobre. Ale w tym przypadku to NIC NIE DZIANIE jest nijakie.

A nijakość jest pejoratywna zawsze. Jakkolwiek to ja nadaje koloryt rzeczom które widzę i często jest to koloryt nastrojowy.

Mój nastrój wczoraj był dobry. Ale Broken Flowers ..... nie.

Główny bohater ma manierę Jack’a Nickolson’a ....

Główne bohaterki są piękne ale ich życie nie. Nie jest piękne ale nie wzbudza też ŻADNYCH uczuć.

Poszukiwany syn prawdopodobnie wcale nie istnieje ... ale chodzi to, że na jakimś etapie oglądania po prostu przestaje Cię to interesować.

Jeśli to film o ...... skrajnej nijakośći życia .... to bardzo się udał.

Główny bohater nie wzbudza żadnych uczuć. Uczucia wzbudza rozpoczynająca i kończąca film piosenka i jedna scena, pod drzewem na cmentarzu, kiedy w pobitym oku głównego bohatera kreci się łza ....

I wtedy wstrzymujesz oddech.

I jedna wygłoszona do „syna” prawda jest tak oczywista, tak banalna .....

„Nie ma jutro, nie ma wczoraj jest dziś”.

I to na pewno nie jest film buddyjski, bo buddyzm jest radosny. Jeśli istnieje przekaz: masz tylko dziś ... to nie zachowujesz się tak, jak główny bohater.

Różowe kwiaty, są jak różowe kobiety ...... piękne .... przez chwilę.

Czy piękno kwiatów tak ulotne, to piękno życia ? Ale skoro nie ma przeszłości ... ani przyszłości .... tylko ulotność pozostaje?

W buddyzmie są stałe, których w filmie zdecydowanie brak. Właśnie ten film to BRAK .... a brak ..... jest czymś złym.

To zły film. Taki, w którym to czego już nie ma, nie wzbudza żadnych uczuć, w którym przyszłość jest beznadziejna ale teraźniejszość jest najgorsza. To rozkład. To starość i brzydota.

Film pozostawia bezwrażenie.

poniedziałek, września 19, 2005


watra II Posted by Picasa

...she saw me and she liked what she saw Posted by Picasa

what does she see ...? Posted by Picasa

Kaukaz and the one eye ....  Posted by Picasa

Flying high .... flyin' high .... Posted by Picasa

Indian Summer II Posted by Picasa

..... Posted by Picasa

hair ... long .... Posted by Picasa

come on down to the river of sight and you can realy understand ... ( oh ... this is THE photo - said Marcin/the autor) Posted by Picasa

my lipsssssssss......... Posted by Picasa

Indian Summer Posted by Picasa

"who is Sylvia, what is she ..." (Shakespeare) Posted by Picasa

he cought the moment ... Posted by Picasa