czwartek, listopada 01, 2007

Indi bedzie mama ( z opisu Tura)


Indi będzie mama

Turu (18:28)
bedziesz miala piekna dziewczybke - geniusza

Turu (18:28)
z za 20 lat sie z nia ozeniue buahahahahahaha

Ja (18:29)
uwielbiam Cie

Turu (18:29)
z wzajemnoscia

BOGUS (31-10-2007 21:08)
Hej Kochana, właśnie po rozmowie z Tobą zgubilam tel. ...mam nadzieję, że w aucie (nie mogę tego sprawdzić bo Raf pojechał mym wozem do Łodzi). Jak tam się czujesz mamo Księżniczki o indiańskich korzeniach;)?

Ja (31-10-2007 16:52)
MAM CORRE!

Monika Linde (31-10-2007 16:54)
wiedziałam .... tak przeczuwałam to było wczoraj jak o tym pomyślałam ....

Ja (31-10-2007 16:55)
naprawde?

Ja (31-10-2007 16:55)
bo wszyscy przepowadali mi kolesia

Ja (31-10-2007 16:55)
a ja nie wiedzialam zupelnie

Monika Linde (31-10-2007 16:56)
tak...pomyślałam o Tobie i o twojej mamie i że tak powinna być następna zwariowana kobieta - tak dla przedłuzenia gatunku....

Ja (31-10-2007 16:56)
kocham Cie

Ja (31-10-2007 16:57)
kobiety gora !

Monika Linde (31-10-2007 16:57)
a na początku myslałam, że chłopak...ale może jeszcze wtedy nie było decyzjii natury...

Ja (31-10-2007 16:57)
i bedzie mogla spotykac sie czasem z Aluchem albo Borysem :)

Monika Linde (31-10-2007 16:57)
tak zdecydowanie, będą za nią biegać,,, w swoim czasie... bo piękna będzie...

Każdy ma chrapule na Mala Indianska Ksiezniczke! Bogowie!

A Ona nie ma jeszcze nawet imienia!

Wyobrazam ja sobie : ciemne wlosy moje i Johna .... wielkie Usta Johna .... WIELKIE, wysoka, taka 180 cm!

Po nas!

Geste ciemne brwi

Lekko skosne oczy (po nas)

Nos ... cienki zreszta może być nawet lekko zgarbiony,żeby było po indiansku. Wlosy lsnia.

I taka Dziewczynka idzie sobie ulica!

A pozniej taka Kobieta.

La la la la la la la

Dzis Wszystkich Swietych.

Odwiedzilam wielki grobowiec na Starym Cemntarzu. Postawilam Wujciowi piekne zolte kwiaty i zapalilam znicze.

Czuje, ze przynaleze do tego miejsca, otwieram ta metalowa furte ... i wkradam się do srodka i patrze na wszechogarnajacy bluszcz ....

Babcia Basia patrzy na mnie ze zdjecia. To chyba nie jest jej najlepsze zdjecie. Wlosy upiete wysoko, siwe, nos lekko zakrzywiony, lekki usmiech, bardzo lekki. Taka ja na kanapie na Kollataja pamietam .... na szarej naroznej kanapie. Nieopodal Swiety Augustyn i Nietzsche przygotowani do czytania. Filizanki i herbata i Wujcio krzatajacy się po kuchni.

ONI.

Których już nie ma. Zyja w takich wlasnie historiach.

Wujcio, który nigdy nie powiedzial na nikogo zlego slowa. Wiem, trudno wyobrazic sobie takiego czlowieka. On nawet nie narzekal na Niemcow którzy zamkneli go w obozie.

Chcialabym jak ON nie oceniac. Chjcialabym nauczyc się nie oceniac.

To najtrudniejsze, sprobujcie ....

Nie myslec o nikim zle ... Wujcio to potrafil. Umarl 17 lutego 2005. Na dzien przed moimi 29 urodzinami.

Wujcio Tadzio – prawdziwy Swiety. Dobry czlowiek. Tesknie za Nim.

Tesknie tez za Babcia. Dzis powiedzialam jej, ze będę miala Corke. Ze szukam imienia i mam nadzieje, ze wszystko będzie OK.

Z Indianska Ksiezniczka w brzuchu nie można się przeciez martwic.

Rok temu ... ja i John wybieralismy się noca na cmentarz w Pabianicach. Poslzismy tam na piechote, troche padalo. Usiedlismy przy grobie Jakiegos Macka i wypilismy butelke wina.

A jak wracalam powiedzialam mu, ze jest mi tak bliski .... tak bliski, ze nawet moglabym mieć z nim dziecko ... i ze nie wyobrazam sobie mieć go z nikim innym.

Dzis tez chetnie wybralabym się noca na Cmentarzysko ... i zasiadla przy grobie kontemplujac to, ze JESTEM.

Może wybierzemy się z Viola, w koncu dopiero jest 19:00 ..... do polnocy wszystko się zdarzyc może.

A po polnocy zdarzyc się może JESZCZE wiecej.

Brak komentarzy: