niedziela, kwietnia 29, 2007

soon time to go ....

Szykuje sie. Dzis zaczelam wypisywac, co trza mi zabrac i o czym pamietac mi trza.

O aparacie ... ladowarce ... ale PRIMO: książeczka do medytacji. I książki ... I instrukcja do mojego Pentaxa, bo może zostanę tam wielkim foto-grafem. No i muszę naprawić zielone korale ... bez tego ani rusz w drogę ... W drogę .....

Widzialam dzis "The Fountain" Aronofsky'ch.

Na początku nic nie widziałam .... bo to ciemny film. O źródle życia ..... o miłości więc , mocno o miłości. Ale nie ostentacyjnie, nie. Ale mocno.

I o drzewie życia ...

Na grobie mojego dziadka od ponad 20 lat rośnie drzewo. Żołędz. Drzewo życia. Wyssało z niego resztki soków .... a później, kiedy ptaki siadały na drzewie i odlatywały zabierały jego część WYSOKO, ku życiu.
Przypomniała mi sie miłość .... i strata mi się przypomniała .... na fali filmu.

Ale uwaga ( ALE TO MOJE ULUBIONE SLOWO)

Doswiadczam sobie otoz ostatnio pieknych obecnosci : Martes, Ludzie ... i dokonuje wyborów.
Jakby tak można było sobą wszystko i wszystkich ogarnąć i zabrać i mieć.

Mieszkałabym podówczas .... z Johnem, Tungusem, Martesem. Z Kaczica! !!!!!!!!! !
Z Ilona, Karoliną, Ewitą .... Bogusową i jej Małym i może jeszcze z Kingą .... i jej Małym, który własnie nadchodzi.

Mieszkalibyśmy sobie nad oceanem, pilbyśmy wino , piwo , wódkę i sadzilibyśmy kwiaty.

Taka komunka by sobie była gdzieś na końcu świata światów.

I wszyscy mogliby nas odwiedzać, byliby mile widzani i nie musieliby wcale być mili.

To by dopiero było życie !

Życie jednak nie można podzielić między wszystkich. Life is too short.
I dlatego w tym domu zamieszkam z Tungusem i z Johnem i sama ze sobą.

Będę medytować i pisać i kochać się i opalać i rozmawiać. I nie bedę pracować. Będę czytać.
Może zakupię " W poszukiwaniu straconego czasu".

Urządzę sobie dom z lekka oreintalnie: dużo maty, indyjskie kapki, tanki na ścianach ... roletki w oknach.

Jak to będzie się tam obudzić ? Pewnie pięknie.

Bedę dzwonić do Ludzi ... i tęsknić trochę będę i ludzie będą tęsknili za mną.

I jeśli uda mi się szybko wrócić to może będą mnie jeszcze pamiętać. A jak m się nie uda to mnie zapomną.
I w tym także nie będzie nic nic nic złego. Bo co może być złego w zapominaniu ...?

Usiądę sobie nad brzegiem ..... o zachodzie słońca i będę sobie tęsknić przesypując piasek.

A piesek bedzie sobie biegał .... albo będzie kopał dziury.

Johan przybywa już 14 maja.

4 czerwca lecimy do Nowego Jorku.

5 będzemy w Hull .... MA. 30 minut promem do Bostonu.

Life .... oh Life

Pieścisz mnie.

Lubię Cię.

Jesteśmy kumplami.

"Daleko tak daleko daleko tak .... jesteś tak daleko ode mne, czasami jednak blisko tak ....... "


Brak komentarzy: