czwartek, czerwca 11, 2009

Wierzcie lub nie wierzcie, jest jednak towar w miescie !

Po 4 miesiacach wielkiej posuchy, na naszej pustyni odnalazlam ( moze to fatamorgana) Oaze.
Ludzi.
Spotkalam sie z Agnieszka , jej irlandzkim mezem i dwojka dzieci, odwiedzili nas w niedziele. Bylo uroczo. Podalam dzieciom czekoladki z whisky ( to przez przypadek).
Dzis wizialam sie z Sara, Sara jest Hiszpanka i tez ma dwoje dzieci. I dwa psy.
Opowiedziala mi , ze Bray nie jest juz takie spokojne jak kiedys, i ze nawet zdarzaja sie tu mordy i wlamania. Dlatego postanowilam zamykac drzwi !

Mam znajomych ! Musze jeszcze tylko dotrzec do dawno temu poznanej Viki z Ukrainy i bedzie gittes.
W niedziele wpada Klinger i moze Mydelko ( Gosia Mydelko).
jest wiec coraz lepiej, Przyjaciele.
W lipcu przybywa na 3 tyg. ciocia Bozenka.

Mam nadzieje, ze w sierpniu Ilona z Marcinem i Dominikiem. Wlasnie - ILO! - odezwij sie do mnie i daj znacz, czy przybywacie ! ?

Caluje, jejeje!

Wlasnie, Ada ma nature zaklinacza ludzi. dzis w kawiarni na plazy grala w pilke i uwodzila siedzace panie. Jedna nawetdala jej zabawke. Ada kocha ludzi, jak mama zupelnie. Zeby tylko byla taka spokojna i kochana jak jej tata.

Dobrze jest.
Dobrze jest.
Jest dobrze.

Brak komentarzy: