niedziela, stycznia 01, 2006

2006

... a my, a my ... byliśmy w drodze

I jak to w drodze bywa ( chylę czoła ) ... wielakość nam się przytrafiała a nie nijakość.

W drodze do ..... albo w drodze w ... bo to w końcu Jura Moja Miłość, .... wszyscy pili, tylko nie ja. I John , John też był trzeźwy, dla mnie.

Wiec krzyków i radości było co nie miara i Jah był prezydentem, Jah był kierownikiem .... Jaha był trenerem , a ja jego zawodnikiem ....

(to z piosenki).

Dowiozłam nas bez poślizgu a pogoda była zaiste straszliwa .... śnieżyca, ciemnica i ślizgawica ( ileż paskudnych przymiotników). I po drodze była gorąca piekarnia i panowie tylko w białych spodniach .....

Pokoje okazały się małe, prysznice brudne i mokre ... ale wobec naszej chęci cygańskiej bliskości i komunalnego piękna ... nic to. W zasadzie Nic to .... może najlepiej określić cały noworoczny wyjazd.

Pierwszej nocy upiłam się straszliwie ... upiłam się tak straszliwie że wylądowałam w brudnym kiblu z głową w ......albo z głową nad ........... a później reklamówka przy łóżku i niebezpieczne wstrząsy sejsmiczne całego mojego zmaltretowanego i wypieszczonego Drogą ciała.

Obok John, w podobnym stanie nie błogości .... Nic to .... poranek okazał się cięższy, niż stalowy hełm.

A sam sylwester okazał się dla mnie trzeźwy ...... co oznacza pewnie całoroczną trzeźwość ...... I powiem tak ...... choć to Jura i niezwykłe piękno .... to ludzie, którzy stawali na naszej drodze, myśleli tylko o kasie ...... I tak: pani właścicielka mieszkania piekliła się o potłuczoną popielniczkę ... i zarwane stare spróchniałe wyro. Pan Kozubek, co to nas gościł na swoim folwarku, najpierw nas trochę zagłodził, później nie zabrał do obiecanej jaskini, na koniec kazał płacić za transport ...... aleśmy nie zapłacili.

Nowy Rok witałam przy ognisku .... WATRA. I później tak sobie na śniegu przy dogasającym ogniu siedziałam, jak to kobieta co wysiaduje.

I było dużo miłości i cygańskiego piękna, które nieodłącznie powiązane jest z wolnością.

I tuż przed północą, powiedziałam prawdę i tylko prawdę, jak nigdy w sądzie ....

I John tego wysłuchał, a Ty akurat wiesz, o czym mówię .... i rzekł : Nic to .....................

Zrozumiałam : nie czyń tak więcej, bo to boli i będzie nie do zniesienia. Więc przyrzekłam nie ranić ..................

Kochać przyrzekłam.

Prawda

Prawda

Prawda.

A oni wszyscy, tam ze mną, byli TYLKO wspaniali i nic IM nie przeszkadzało, ani brak jaskini ani brzydki pokój ......

Tylko zachwycali się padającym śniegiem i barem ...... jak sprzed 20 lat ..... gdzie na ladzie perpetum mobile, przelewało strumienie złotych potoków ...... I płonął prawdziwy piec ......

Dużo było ognia Ukochany w tym wszystkim. Dużo picia .... ale nic to. Dużo było przyjaźni, jak z liceum .... i tarzania się w śniegu ... i wrzasków ... i uścisków i słów. Ale to wszystko Prawdą była właśnie .....

A ja wyciszona jak nigdy .... to chyba miłość i odpowiedzialność tak wycisza tornado, które przecież od zawsze we mnie .

Bogowie ......... Nic nie mogło i nie zepsuło autentyzmu chwil, które minęły a o których piszę .......

A dziś wracając czułam się jak 12 latka, która nie za bardzo sobie radzi ..... ale otacza ją moc i pomoc ....... he he he ..... Bogowie.

To może nie było wielkie szaleństwo ..... ale takie spokojne przejście .....

I była miłość w toalecie ..... a jakże. Nic to ...... I była miłość na pięterku .... – ale to wiem już z opowieści ..... Miłość można odczytać z twarzy , szczególnie tą fizyczną, twarz staje się piękna, oczy lśnią, a usta robią się duże i czerwone. A ona i tak ma duże oczy. I piękne.

I pewnie pięknie się kocha, tak myślę i tak czuję.

I poznałam człowieka , który ludzi kocha, wiesz ..... o oczach błękitnych i przezroczystych jak kryształki. Takiego prawdziwego człowieka. Bo jego kobietę to ja już dobrze znam i to w jej rękach czasem ryczę a czasem .......... krzyczę radośnie.

Ważne to, prawda? Ważne to wszystko mocno ....

A dziś ... jechałam wolno bo jechało mi się źle .......... oj źle ..... i nagle STOP. Stop bez czerwonego światła. ROZJEBAłAM skrzynię biegów i to mnie ..... będzie DUZO w nowym roku kosztować. A później była karczma staropolska i droga na lawecie. Tym razem to nie mój samochód przywiózł mnie, ale ja mój samochód.

Stoi teraz w auto landzie , gdzie go nabyłam i czeka na naprawę, obawiam się że to niestety może DłUGO potrwać ...........

Nic to , Ukochany!

Słucham sobie albańskiej muzyki, popijam herbatę, którą zrobił mi John i cieszę się , że on JEST. Cieszę się ..... BARDZO, że on jest. Kiedy ja akurat mam 12 lat i jestem słaba i bezradna.

Sylka słaba i bezradna, szkoda że tego nie widzisz .... pewnie żałosny widok, ale zawsze to Twoja Sylla, więc wszystko GIT.

Nic to!

Stałam dziś przez chwilę pod Pałacem Poznańskich, pod kioskiem, gdzie zawsze prostytutki ...... i popijałam kawę z termosu i pomyślałam .... a może by tak nowe życie rozpocząć właśnie tutaj ? From 5 to 10 ... heheheheh. Brałabym takie drobne grosze .....

W nowym roku chciałabym dzielić się sobą, ale raczej jednak nie tak .

Tak to było Ukochany, tak to właśnie było.

Brak komentarzy: