poniedziałek, kwietnia 18, 2005


spalona hala zacheca Posted by Hello

i znow hak .... Posted by Hello

HAK .... he he he Posted by Hello

POZOSTALOSCI Posted by Hello

EXPLORER ( potrzebuje jeszcze tylko jeep'a) Posted by Hello

wiosna w Epa Posted by Hello

ding dang dong Posted by Hello

szparra Posted by Hello

mgliscie Posted by Hello

DANGER DANGER DANGER Posted by Hello

corridors Posted by Hello

kolorowo Posted by Hello

przez rozbit¹ szybê Posted by Hello

cegly Posted by Hello

white-red building Posted by Hello

zdjęcia z fabryk! This is something!!!

niedziela, kwietnia 17, 2005

URBAN EXPLORATION

Zamiast odmawiać Litanię do Wszystkich Świętych
wdrapałam się na chwiejny mur i przeskoczyłam
na druga stronę
bycie po drugiej stronie to najlepsze BYCIE

a za murem, za murem , za murem - rozbita niebieska ciężarówka,
okno wypadłe ( upadłe) razem z witryna
basen wypełniony brudną wodą, stare szuflady i pianino na boku
fabryka, fabryka, fabryka

podłoga, co to się może zawalić a piętro wysokie
ściany czarne niedopalone i trupia czaszka
przez okna widać dachy i wielki stary kościół
kościół najstarszy

a za murem za murem, nie jest wcale cicho
chociaż brak ducha żywego
tylko ja i on
my

zrobiłam tysiąc zdjęć, z tego tysiąca 999 pięknych
bo pokazują
i mali chłopcy też chcieli tam wejść
bo mali chłopcy wchodzą wszędzie
-Nikogo tam nie ma? - pytali patrząc na nas z szacunkiem
-Nikogo tam nie ma- odpowiadaliśmy
-A pani nie jest reporterką Życia Pabianic, bo robi pani zdjęcia?-
-Nie jestem -
chłopcy długo, długo biegli za nami
w ten piękny ciepły piękny ciepły dzień

zamiast do kościoła - do fabryki
zamiast gotować - do knajpy na obiad
zamiast się smucić - radosny spacer

dzieci w pogoni za nami
a zdawało mi się zawsze, że dzieci dogonić się nie da
tymczasem, dogoniły nas
takie małe łobuzerskie
zupełnie jak my
dziś w południe byłam znów małym chłopcem
w białej bluzce i z pokrwawioną nogą
a teraz mogę sobie o tym pisać
pisać
pisać
kaszląc

czwartek, kwietnia 14, 2005

z dystansu

gdybym spojrzala na siebie z dystansu ............ musialabym zaczac krzyczec
a jakos tak nie umiem
nic mnie nie dotyka
procz zapalenia oskrzeli (przewleklego)
"wake me up inside ........."
Dzis w drodze do pracy zlapalismy gume ... Marcin pieknie zmienil kolo! Zobaczylam w nim mechanika. Tata zawsze mu powtarzal : - idz do samochodowki!-
Czasami robimy bardzo zle nie sluchajac naszych rodzicow.
W pracy zobaczylam zaplakana kolezanka (!!!!!!!!!!) - dopadlam do niej .......
-Co sie stalo?-
-Rozstalam sie z mezem ......... znow zostaje sama ......... on wie, ze wychowam jego dziecko. Ja juz kurwa nie mam sily byc silna!- wyplakala z siebie drobniusienka, ladna blondynka, ktora nazywam Jeanis.
Jeanis ... powiedziala mi wiele rzeczy ..... I wynikalo z tego, ze .... co krok musimy sobie radzic sami .........
Mechanika samochodowego - dajcie mechanika samochodowego!
Wczoraj na poczcie spotkalam ... faceta, ktory byl szeroki i wysoki i nosil na prawym przegubie zlota gruba branzoletke ...
Wzbudzal respekt i strach.
Chaotycznie jest dzisaj ale to wina zmeczenia, zapalenia oskrzeli ....
gdybym spojrzala na siebie z dystansu ............
musialabym zaczac krzyczec

a jakos tak nie umiem

nic mnie nie dotyka

procz zapalenia oskrzeli (przewleklego)
WAKE ME UP INSIDE

wtorek, kwietnia 12, 2005

YYYYYYYY

“When I find myself in times of trouble ...”

Zacznijmy od tego Moi drodzy, ze auto jeździ coraz gorzej ....
Ale to jest zupełnie zupelnie nic!
Weźmy na przykład dzień dzisiejszy jako dzień jeden z wielu ..... yyyyyyy ( tutaj mam oczopląs i drgawki i takie tam inne superocie)

Rano jadę do pracy okrutnie szczęśliwa z powodu wielkiego kontraktu z Wielkim Farmaceutą ( nie będę stosować krypto reklamy).
Okazuje się że “coś tam” z umowa nie tak ale że oczywiście jak będzie “ tak “ to podpiszą ..........

Wlekę się tym moim umierającym błękitem do Łodzi ... w pracy nawet nie wiem kiedy jest 15:00 .... Wysyłam esa do mamuśki : jadę
A ona oddzwania ....: - A to dobrze, że jedziesz, bo ...... czeka tu na Ciebie Pan policjant!-
-Aha-

Patrzę na zegarek jest 15:30 – o 16:30 mam być u Wielkiego Farmaceuty z umową ............ Policjant oczywiście w sprawie wypadku.
Wchodzę, policjant jest wyraźnie zdziwiony, że ja to ja i prosi o dowód, jest miły.
Mówię jakie mam wykształcenie, co robię, ile zarabiam, że nie mam dzieci – tzn. odpowiadam na pytania. I bardzo się spieszę ....
Policjant wychodzi, ja wsiadam i jadę .... na oparach benzyny. Tankuje za 14 pl. Ostatnia kasa poszła !

Podpisuje umowę z Wielkim Farmaceutą! To autentyczny powód do radości bo fajna kasa.
Jadę na pocztę wysłać materiały dla laski , która czeka na nie od miesiąca i już mnie nienawidzi.
Chcę wysłać na jej koszt .... ale okazuje się że nawet jak na jej to trza najpierw ta kase wyłożyć.
Trzęsąc się wycofuję się do auta, odbieram zaległe awizo .....

Wracam do domu i okazuje się że Tuni zjadł maszynkę do golenia .... więc panikuje maksymalnie. Ale Tuni nie jest poraniony i nadal szczeka ............ wiec opadam łagodnie na kanapę .........

Materiały nie wysłane, na koncie 10 pl – jutro 13!!!! 28 pensja – mam jeszcze 2 wyjazdy do Krakowa .......................... i ..... well, nie da się życ bez kasy.
Nie da się zyć bez kasy ...... i mam obawy że wyłączyłam sobie chyba coś w głowie, bo wobec tylu halucynogennych stresogenów , które mam powinnam wariować, ryczeć i robić nie wiem, co jeszcze.

Pan policjant tylko mnie zestresował! Znów ten wstrętny, paskudny wypadek!
RATUNKU!!!!!!!!!

W zasadzie to myślę, że jestem terminator, wybaczcie ... jak to możliwe, że jeszcze mnie nie popieprzyło??????

sobota, kwietnia 02, 2005

Zjadłam dobry jogurt i wysłuchałam wiersza w radiu
wiersz był o tym, że myśli wychodzą spod powiek
że odbijają się w oczach ...
spuszczone rzęsy to ... kraty myśli
czy zatem lepiej myśleć, przy otwartych oczach
Bo że na głodnego – wiem od dawna
dlatego staram się zachować klimat
szczupłej dupy
chyba się udaję
dla myślenia to ważne, ważne, ważne
nie chodzi o samopoczucie ....
Patrzę sobie i słucham jak gorzknieją
moje przyjaciółki ....
jak borykają się z depresją .... z dietą
z napięciem ........
i jem jogurt
jogurt jest kremowy i nic a nic nie obchodzi
mnie, czy to strawa ciężka
z pewnością nie jest strawą duchową
i patrzę na moje silne ramiona

ja Posted by Hello

SMAK SZACUNKU


To mógłby być wiersz ale to będzie mail ...
Mail czy wiersz .... jeden diabeł

Rozmawiałam wczoraj z ... nie ważne z kim, ważne że ... i to pokazało mi parę rzeczy.
Znów wypowiem się na temat związków.

Małżeństwo ... nie z wielkiego porywu serca ... ale dlatego, że “ona chce”.
“Ja chcę “ to często, jedyny kobiecy argument, który nie ma logicznego uzasadnienia.

Znałam go kilka lat temu, był emocjonalny i wulkaniczny i w związku, który chciał ratować i naprawiać. Dziś, po kilku latach, jest już w innym związku i chce pozostać tylko sobą, nawet jeśli to miałoby być egocentryczne.

Nie będzie niczego w sobie zmieniał dla niej ... to ona ma się zastanowić, czy chce z nim być czy nie ...
Zapytałam go, czy nie czuje stresu i przymusu na fali małżeństwa: To z tą kobietą spędzę resztę życia – Odpowiada, że nie czuje stresu, bo zdaje sobie sprawę, że w każdej chwili mogą już nie być razem i że ślub niczego tu nie zmieni.
Papier ... A kiedy przestanie być im dobrze po prostu się rozejdą.

Kiedyś myślał inaczej, kiedyś chciał na zawsze, ale to na zawsze kończyło się.

Pomyślałam, rozmawiając z nim, że są dwa niezbędne warunki dla udanego związku:
warunek pierwszy: szanujemy osobę z którą jesteśmy
warunek drugi: ( równie ważny o ile nie ważniejszy) jesteśmy zafascynowani, głęboko zafascynowani tą osobą.

FASCYNACJA to ważny element układanki. Fascynacja tą drugą osobą, tym co robi, jak myśli , jak patrzy na wiele rzeczy. Jak percepuję świat.
I czy jest otwarta ... gotowa na przełykanie zmian.

W “Przed zachodem słońca”, główna bohaterka mówi o tym, że boi się wchodzić w związki, bo rozstania zbyt dużo ją kosztują – że na zawsze pozostają w niej ludzie, z którymi była. Blask słońca na czyichś włosach .... Że żyje z kimś i jest z kimś, kto absolutnie nie jest jej wielką miłością, ale po prostu jest ...

Pomyślałam, że to prawdziwe ... Że wyobrazić sobie siebie w objęciach obcych, jest jak wyobrazić sobie siebie w trumnie.
Że wyobrazić sobie siebie przed ołtarzem w towarzystwie nie zafascynowanego mną człowieka, to wyobrazić sobie siebie, jako manekina na sklepowej wystawie.

Rozmawiałam dziś z przyjacielem : powiedziałam : jestem fascynująca i ludzie mnie lubią ale jestem tezż niebezpieczna .... i ta zapowiedź niebezpieczeństwa, jest tylko bardziej fascynująca i stanowi magnes.

W pracy mówią do mnie “Czarna” ale nie dlatego, że widzą mój czarny charakter .... widzą moje włosy, najpewniej ....

Jestem jak wiedza radosna – Frederyka Nietzschego. I jak Bojaźń i Drżenie Kierkegaarda. I jak ... Raskolnikow .... i jak stara zakonnica z zamkniętego klasztoru. Mam na sobie biustonosz tak piękny, że poraża moje własne oczy ...
Na nijakość reaguję gwałtownie.
W sytuacjach grozy – spokojnie
A kiedy pięknie się dzieje ... nie oczekuję wcale, że to się skończy.

I życie mnie FASCYNUJE – więc jest dla mnie wielkim partnerem, wręcz PATRONEM i jeszcze jedno – szanuje je ..... choć może trzeba je czasem zniszczyć, żeby poczuć smak tego szacunku. SMAK SZACUNKU .....
Lubię smakować i dotykać życia ....
Nie lubię kiedy zaskakuje – ale czy jest partner idealny? Zresztą tu też jest jakaś sprzeczność – bo równocześnie lubię jak zaskakuje.
Dziękuje za mój umysł BOGOWIE! Dziękuje, że nie jestem nijaka .... że nie jestem nijaka, że nie jestem nijaka.
Przepraszam, że nie jestem ....
Człowiek z którym wczoraj rozmawiałam, jest ROZCZAROWANY swoją partnerką .... właśnie dlatego, że nie jest i nie będzie jego partnerem, choć może będzie matką jego dzieci. To konkluzja!

środa, marca 30, 2005


the one that can ... create ... sometimes Posted by Hello

Obiecałam ...

Obiecałam, że napiszę wiersz ...
bo podobno moje wiersze są lepsze
niż opowiadania

każdy wiersz to opowiadanie
chociaż nie każde zdanie
wiedzie do porozumienia
nie każde zdanie prowadzi
do pałacu mądrości
i nie każdy ptak
jest magią żywą
( a może jest?)


tymczasem każdy wiersz
który piszę jest mój
i tylko mój
wiem, że mogę pisać
bo inni pisali już wcześniej
ale kiedy pisząc
mówię o miłości to
jest już inaczej
bo to JA mówię
a miłość jest teraz dla mnie czymś
innym niż wczoraj
i to jest chyba akurat
dobre ...
że się zmieniam
bo mnie świat nie oszczędza
nawet jeśli oszczędza ( jeszcze)
moje ciało i twarz
Przyzwyczajam się do zmian
łykam je niełapczywie
ale są do przełknięcia

czwartek, marca 24, 2005


Bartek  Posted by Hello

Obca, piekna Pani - 23 marca - akcja radia pod TESCO Baluty Posted by Hello

ILONA R. VERY VERY SWEET  Posted by Hello

Some more of little us Posted by Hello

My Angel Friend from Radio :) Posted by Hello

Zlote Przeboje 101,3 fm weszlo pod strzechy! Posted by Hello

Udaje ze jestem fotografem Posted by Hello

22 marca 2003 przed Tesco Widzew ( ekzotyczne miejsce) Posted by Hello

środa, marca 23, 2005

23 marca - zmiana

Zmiana ...
Czuje ze juz nie bede plakac z byle powodu ... nigdy i chociaz nie wiecie o co chodzi .... uwiezcie mi, ze tak bedzie.
Problemy .....
Nasze problemy bywaja smieszne i wazne zeby to sobie uswiadomic.
Mowili mi ze jestem slaba, ale jak bardzo nie jestem slaba wiem teraz.
I nie wiem wcale czy wolalabym tego nie wiedziec .... wolalabym wiedziec.
Sa ludzie ktorzy po prostu robia cos na wlasne zyczenie i ponosza tego konsekwencje ... i sa tacy , ktorzy w tych konsekwencjach uczestnicza.
Zobaczymy, byle nie zle sny ... byle SPOKOJ.

sobota, marca 19, 2005

Ciężki STAN

Ciężki Stan
Byłam w szpitalu ... jest w ciężkim stanie: ma prądkujaca gruźlicę, delirium i 50 lat ( około)
Lekarz klepał mnie po ramieniu – To nie pani wina-
Akurat!
MOJA PIEPRZONA WINA i boję się, tak strasznie się boję, że on umrze ............
UMRZE!!!!!
UMRZE!!!!!

piątek, marca 18, 2005

Wydarzenie podświadomie oczekiwane .... II

Wydarzenie podświadomie oczekiwane ....

Wczoraj – stało się ...

JechaŁam samochodem i byŁo mi smutno, smutno, mutno

PadaŁ deszcz ... I wtedy potrąciŁam czŁowieka ...

Pijanego, bezdomnego czŁowieka .... z nikąd ..............................

Złamana noga, zŁamana ręka ..... poŁamane żebra – ale żyje .....

Policja zabroniŁa mi go odwiedzać – podobno jest zakaźnie chory

Pobrali mi krew

Prawie gŁaskali po gŁowie ... że to nie moja wina ...

To wina deszczu ... wina wódki którą wypiŁ ...
Jadąc powtarzaŁam sobie: „To minie, minie minie i za chwilę będę czuŁa się normalnie”.

Gdyby ktoś mnie kochaŁ nie musiaŁabym rozjeżdżać ludzi pijanych .... nie musiaŁabym oglądać krwistych plan na drodze. Krwiste plamy szybko rozmyŁ deszcz i już nic nie byŁo wiadomo.

WYPADEK ....

Czy nie pisaŁam już wcześniej, że ten rok ...... jest MOCNY, może zbyt mocny, jak na mnie ... a może to dopiero początek ?

A może to już raczej bliżej końca?

I jeszcze jedno – gŁos intuicji: ZERWAĆ WIĘZI ... jak pisaŁ Marcin – Łagodnie zanurzyć się w nową spiralę ...

Więzy są zbyt niebezpieczne ........

wypełniŁo się ...

To co mialo miejsce wczoraj ... bylo wstrzasajace i zle - szukam jakiegos buddyjskiego wyjasnienia.
Ok. Bylam smutna wracajac samochodem do domu ... bylam smutna bo ...
Bylam wiec smutna i padal deszcz ... baaaardzo padal deszcz .... i moje oczy tez byly mokre.
I wtedy przejechalam/ potracilam czlowieka (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
Na chwile, nim to sie jeszcze nie stalo ... powtarzalam sobie: to co czujesz minie, minie , minie ....
Facet ma zlamana noge, reke i zebra .... I jest chory na chorobe zakazna ( jak oznajmila policja) wiec nie wskazane jest zebym go odwiedzala ...).
Obudzilam sie dzis nerwowa i nieprzytomna, ale bez poczucia winy, jakie myslalam ze mozna w takiej stytacji miec.
"To bezdomny, nawalony alkoholik" - powiedzieli policjanci.
"Co by bylo gdyby?" - caly czas zadaje sobie to pytanie. Co by bylo gdybym go przejechala na smierc ...... ????????????
Mam - I ON TEZ MA nauczke - chociaz zupelnie nieadekwatna do jego sytuacji : zerwac wiezi to jedyna wlasciwa droga. Dopoki sa - pada deszcz ... i
"Pszola zawsze ukasi placzacego" - stare japonskie przyslowie.
Wczoraj o maly wlos zabilam czlowieka ... niechcacy - dzis czuje sie nieprzytomna.
ZERWIJ WIEZI!!! - to jedyny glos jaki mam w glowie!!!!

środa, marca 16, 2005

Dziwny Dzień


Zacznę od tego, że w drodze do domu, na szerokiej ulicy Zamkowej, nagle pod koła wybiegł mi pies .... brązowy pies mniejszy od Tungusa ...... zahamowałam gwałtownie ......... ale psa uderzyłam .... (!!!!!!!!!!!!!!!!!!)

Auto zatrzymało się bokiem, pies pobiegł na 2 stronę ulicy .... POBIEGŁ .......... (ufffffffffffffffffff). Stałam i gapiłam się, czy aby na pewno wszystko z nim ok. .... był w szoku, każdy byłby w szoku, jakby walnął go samochód ..........

Ja też byłam w szoku i powiedziałam sobie, że jestem cholerny idiota, bo za szybko jeżdżę i jakbym tego psa zabiła ........
ale nie zabiłam ... wybiegł nagle ...... cholernie nagle ....

Zresztą dziś w ogóle jest dzień pełen napięcia – taki dzień “ ostrzeżenie”, tylko jak masz taki dzień, to nigdy nie wiesz przed czym jesteś ostrzegany .....
Czuję napięcie ... i wiem z czego wynika, bo przecież tak naprawdę wszystko wiem.
Ale nie będę o tym pisać.

W pracy luzior. To znaczy fajnie. I Ilona jest bardzo, bardzo w porządku.

TUNGUS WSPANIAŁY!

Wczoraj odwiedził mnie Jacek z Kamilą – swoją narzeczona i przynieśli mi zaproszenie na ślub. 29 kwietnia – w rocznicę spotkania pobierają się.

Fajnie byłoby kiedyś wyjść za maż za kogoś, kto naprawdę by .... no właśnie. Oto gdzie pies pogrzebany ( przejechany).

Jedna z lasek w pracy ( baaardzo fajna) przez 15 lat była modelką. Teraz ma 33 lata i figurę modelki a charakter raczej anioła. Taki niestandardowy pakiet.

I miss something .... not that I missed, but I do miss ...

niedziela, marca 13, 2005

Noc wróżb II.



Zacznę od tego, że muzyka Cohen’a mnie uspakaja a nie doprowadza do depresji ( chodzą słuchy, że jest depresyjna ... well)

W zasadzie to nie ma rzeczy, które mnie denerwują, jeśli chodzi o rzeczy czysto ludzkie, jakieś grymasy, kaprysy ... nie ...
Są za to rzeczy, których się boję, bo na przykład kiedy ukochana Ewita pisze , że ma wizję biznesu i klimat Tybetu odkładamy na później – wtedy się boję.

Ale nie o tym chcę dziś pisać. Wczoraj byłam na imprezie u Pawła i Marty. Pojawił się Maciek Rubinowy w koszulce b a s z y , ze swoją piękną dziewczyną Agatą. Basza był nie w sosie z powodu choroby, albo z jakiegoś innego powodu, który nie był mi znany.

W którymś momencie – Agata – która jeszcze do niedawna przynależała do Brata Szymona ( wielki uśmiech), powiedziała:
-Sylwia ... Andrzej ( Brat Szymon) ... prosił o twój numer telefonu ... To wspaniały facet ...-
-Ale jak to możliwe? – zdziwiłam się
-No już na imprezie naprawdę był toba zainteresowany ... a teraz kiedy jest wolny ... -
Ale on ma 22 lata ... –

Tak oto dowiedziałam się, że mogę podobać się bardzo inteligentnym i bardzo młodym mżęczyznom, co na fali kryzysu wieku średniego, którego nie przeżywam wydało mi się groźne, piękne i podniecające

Zaraz wyjaśnie dlaczego groźne – otóż nie wiem, czy wiecie, ale jestem osobą niezwykle altruistyczną – kiedy widzę nieszczęśliwego samotnego i spragnionego kobiety mężczyznę, od razu mam szczerą ochotę oddać mu swoje ciało, żeby osiągnął chwilowe zaspokojenia i radość ( też chwilową ). Rozumiem doskonale, że tak pojety altruizm może być szkodliwy dla mnie, dlatego muszę się powstrzymywać, co wcale, wcale, wcale nie jest łatwa.
W końcu podarować swoje własne ciało, jest najprostszym z podarunków, przynajmniej teoretycznie.
Tak więc, o ile możliwość spotkania z Bratem Szymonem wydaje mi się pociągająca, o tyle mniej pociągająca staje właśnie przez swoją atrakcyjność.

I były też wróżby. W kuchni tym razem, na kolanach.
-“Rób swoje i nie zastanawiaj się ... nie musisz być charyzmatycznym wizjonerem ... po prostu bądź i działaj a wszystko będzie dokładnie tak, jak ma być”
-“Wyciągnęłaś różową kartę, która symbolizuje NOWY romans”
-“Jeżeli nowy związek się zacznie, to będzie bardzo udany”

Oto co usłyszałam od wróżbitki. Nie zadawałam dodatkowych pytań.
Najważniejsze, że nie muszę być charyzmatycznym wizjonerem.

Myślę, że od ostatniej wróżby wiele się zmieniło. Przestałam myśleć a zaczęłam działać i niech tak zostanie ... Pod warunkiem , że nie dotyczy sfery seksu ...
Sfera seksu ma być transcendująca, ma prowadzić dokądś ... albo wybieram życie mniszki. Święty Benedykt, którego noszę na szyi nie byłby ze mnie dumny. Jestem zbyt bowiem plugawa. Jakkolwiek jestem nie w depresji i to powód do dumy.

piątek, marca 11, 2005

John ...

John ...
Well , don't know what to wright ....
I met John - I have never met John
I spoke to him - but never in person
I found him bright and funny
and I found he moves me
the way I like to be moved
I also realised - even far away from whole world
I am close to the epicenter
if you don't know what I mean - I don't care

AMERYKA FANATYCZNA


W latach 40 Kinsey zbadał 10 tys. Amerykanów, dokładnie zmonitorował ich życie seksualne, zaowocowało to dwoma publikacjami ” Seksualność mężczyzn” bardzo ciepło przyjęta – mężczyźni nareszcie zrozumieli, że w i e l u z nich zdradza żony i onanizuje się, a także ma ciągoty homo. ”Seksualność kobiet” nie spotkała się już z takim aplauzem – wręcz z głęboką repulsją – kobiety postrzegano wcześniej, jako wierne żony albo niewierne kurwy z marginesu. Tymczasem badania Kinsleya wykazały, że większość ”normalnych” kobiet marzy o seksie analnym, lubi się onanizować i zdradza mężów ....To w purytańskim świecie Ameryki było nie do przyjęcia.

I o ile Europa była oswojona z seksem za sprawą Freuda i psychoanalityków, o tyle w Ameryce jeszcze do 1973 roku uważano homoseksualizm za chorobę!

Przyjrzyjmy się historii tych, którzy Amerykę Północną zasiedlali – w 1621 roku. Otóż nie byli oni wcale poszukiwaczami przygód , jak mogłoby się zdawać, ale ... radykalni purytanie, którzy opuszczali stary kontynent na fali głębokiego konfliktu z kościołem anglikańskim. Dla osadników nawet purytanie byli za mało religijni (!!!!)

To właśnie fundamentalni, skrajni osadnicy zbudowali społeczeństwo Stanów Zjednoczonych.

Pokazuje to wyraźnie, iż u podstaw amerykańskiego społeczeństwa, leży religijny fanatyzm.
Do 1968 roku obowiązywał w USA kodeks Haysa – zakazywano pokazywania w filmie nie tylko ostrej erotyki ale również w przypadku pokazywaniaż rozwodów. Jeżeli pokazywano małżeńską sypialnię, to tylko z osobnymi łóżkami ......
Jeszcze w XIX wieku seks oralny pomiędzy małżonkami był uznawany za przestępstwo ...
Zakaz oralnego i analnego seksu obowiązywał w Stanach do 2003 r.
( info tak drastyczne zaczerpnęłam w GW ”Wysokie obcasy”)

Zaangażowanie
Piję Mar Wit ( krypto reklama ) żeby ... mieć brązową ( czerwoną – znaczy się : indiańską skórę).
Wczoraj odkryłam pewną niezwykłość ... mianowicie – ludzie zaczęli mnie rozczulać ....
Pani w sklepie spożywczym, kupująca puszkę dla kota i opowiadająca, jak to ów kot złamał jej okulary, bo waży 6 kilo i jest wielki.
I potem druga Pani w sklepie komsetycznym, opowiadajaca o perfumach za 100 ...
LUDZIE ... ISTOTY

czwartek, marca 10, 2005

Czwartek ... i ulubione słowa

Dziś w pracy czytałam o rozedmie płuc i o zamordowanym Asłanie Masadow’ie ... i o jego groźnym następcy Szamilu Basajevie ...
Podobno teraz wojna w Czeczenii może rozprzestrzenić się na cały Kaukaz – nie pod hasłem wolności ale dżihadu – świętej wojny ... Chyba ruskie potwory dały dupy ( swojej dupy) mordując Asłana ....

Przypomniała mi się wspaniała książka o Kaukazie ( czy już sama nazwa nie brzmi niesłychanie dumnie ?) „ Nocowała ongi chmurka złota „ ....

Myślałam o ulubionym nowym słowie, które zniknęło z mojej głowy ... czasami sowa trzeba zapisywać. To lepsze niż zapominanie.

Chociaż może to zapominanie jest lepsze? Nie wiem.

Ulubione słowa: trzask, droga, transponujący, kuriozalne, plugawe, tarirra ... muszę przypomnieć sobie ulubione słowa ostatniej dekady, wertując stare maile .

wtorek, marca 08, 2005

Dzień Baby!


“Zatem ściskam, zapewniając, że kobietą jesteś stuprocentową co piękne, rzadkie i zachwycające”
-motto-

Dziś wracałam samochodem do domu i wracałam jak na Alaskę ... niebo i chmury zmieniły się w jednej chwili, w prawdziwe górskie masywy , latarnie zapłonęły na żółto – pomarańczowo , a niebo przybrało uroczy, złowrogi, szaro – stalowo – granatowy kolor z przebłyskami. Przebłyski były purpurowe ... zachwycające.

I tak jechałam sobie wśród zasp i podziwiałam to piękno dane tylko na chwilę, żałując że nie mam przy sobie aparatu, co by tą wizyjność zachować.

Motto dzisiejsze wzięło się z życzeń "na dzień kobiet "... myślę, że jeszcze nigdy nie odebrałam ich tak wielu i myślę również, że ich natłok wynika z mego szacownego wieku i poszanowania mojej kobiecości, bardziej na zasadzie matriarchatu niż seksualnej niepowściągliwości, która jest domeną młodych.

Wybaczcie sztuczną, intelektualną pozę. Znów brakuje intelektualnych konwers do kresu nocy .... popijając wino, nawet tanie. Ale taka kolej rzeczy...
To znaczy, znów na takie konwersy trzeba poczekać i tyle.

Uściski składał mi zakochany bez pamięci Maciek i ktoś tam w pracy i Luszic i ... Robson – sąsiad i Tunina Słonina, kiedy wróciłam do domu i zabrałam go na długi, zimowy spacer, okraszony śniegiem i lodem.
Piękne, rzadkie i zachwycające ... bywają chwile, tacy też bywają ludzie.

W sobotę impreza u Marty i Pawła – pewnie znów ktoś powróży mi z ręki, ciekawe czy układ gwiazd dla mnie zmienił się nie do poznania.

Czuję się .... jakbym podążała drogą, widziała biały pasek kreślący tą drogę na pół , naciskała pedał gazu i spokojnie .... spokojnie ... spokojnie posuwała się do przodu .....

niedziela, marca 06, 2005

Dzienniki motocyklowe


Poznajemy ludzi kiedy jesteśmy w drodze, to właśnie wtedy włazimy w ich skóry i widzimy ich oczami ...
Oczy ...
"Po co podróżujecie" - pada w filmie pytanie. - "Podróżujemy dla samego podróżowania" - odpowiedź - jedyna właściwa.

Dziś porównywałam ludzi do warzyw, do kartofli, łączą się w nijakości płodzą małe kartofle albo pestki cytryn i tak kiszą się i kiszą a później gniją i gniją .... Ale są też warzywa podróżujące - np. papryka, papryka jest piękna .....

Jak często zdarza wam się odwiedzać ziemniaki w swoich ziemnych norach? I co wtedy czujecie? Rozczarowanie - to czuję ja, nimi.
I radość - że moje życie tak nie wygląda i wyglądać nie będzie. Bo to jest kwestia świadomości i wyboru i potencjału.
Dziękuje Bogowie za potencjał, za jego bolesne okrucieństwo i twórcze możliwości. Czuję się .......... czuję się mocna! I nie mam litości dla życia kartofli .

piątek, marca 04, 2005

Lama la cziab syn czio



Czasami przypominają nam się słowa poetów wypowiadane, jako motta życiowe, ludzi których znamy lub, których znaliśmy ... i właśnie dziś “potknęłam” się o takie słowa, wychodząc spod prysznica ... ( taki moment wychodzenia jest zawsze jak narodziny – nie masz na to ochoty .... )
“Nic świecie twej piękności zmącić mi nie zdoła” – powtarzała (a) moja matuś.

Myślę o tym, jak zachwyca mnie moja praca i jak zachwyca mnie wszystko, co się wydarza ... i jak codziennie wieczorem przypominam sobie różne piękne wydarzenia i jak spokojnie potrafię ( już ) reagować.

Dziś rozmawiałam z pięknym czarnowłosym mężczyzną o synu Beksińskiego .....
Powiedziałam: “Dla mnie grafiki Beksińskiego są, jak wojenne reportarze ...” – a on zaczął opowiadać. Lubię, jak piękni ludzie pięknie opowiadają. To ma klimat. Jest mocne.
Więc jak to było ze śmiercią syna B? Ten z którym rozmawiałam pracowął z nim w radiu, zadzwonił, zapytał: - Zastałem Tomka?, - Nie- , - A kiedy wróci?-, -Nigdy-, -Jak to? Gdzie jest? - , - Jest w ośrodku medycyny sadowej ...- odpowiedział malarz.
Różnie mówimy i różnie przeżywamy śmierć ...

Rozmyślałam dziś o inicjatywie ... ja taka ostatnimi dniami zapracowana i zachwycona sobą zapracowaną ...
Jeśli czegoś chcemy, to staramy się to osiągnąć, jeśli podoba nam się obraz – szukamy jego reprodukcji, jeśli pociąga nas pisarz – czytamy jego książki, jeśli lubimy wiersz – rozsyłamy go znajomym. Jeśli chcemy bliskości drugiego człowieka, to zbliżamy się do niego tak blisko, na ile nam pozwoli.
Co jednak, jeśli robimy inaczej? Prawdopodobnie oznacza to, że to nie ten wiersz, to nie ten człowiek, to nie ta książka, nie ten pisarz ....
Zresztą nie wiem ... prawdopodobnie mogą być inne powody.
Dziś przybywa Maciek Rubinowy i jego kobieta Agata – i będziemy pić żubrówkę.
Pomyślałam – świat, świat, świat jest wyrazem, wyrazem, wyrazem prawdziwej boskości we wszechwymiarze, jakakolwiek nie byłaby ta boskość. Chylę czoła świecie! Salut!